JONES JR: BĘDĄC TRENEREM WILDERA POSTĄPIŁBYM TAK SAMO

Redakcja, CBS Sports

2020-02-26

Legendarny Roy Jones Jr radzi Deontayowi Wilderowi (42-1-1, 41 KO), by ten wyciągnął wnioski z porażki z Tysonem Furym (30-0-1, 21 KO), zamiast winić za nią swój zespół.

Najbardziej dostaje się Markowi Brelandowi, który rzucił ręcznik w siódmej rundzie na znak poddania. Krytykuje go za to nie tylko Wilder, lecz również drugi trener Jay Deas.

- Mark Breland widział, że jego zawodnik jest bity i był tym faktem mocno zaniepokojony. Uznał, że to najlepsze co może zrobić dla sportowej przyszłości Wildera. Wyratował go w ten sposób z większych obrażeń i pozwolił bezpiecznie wrócić do domu. A dzięki temu Wilder może wrócić też na salę i skorygować błędy, by potem wrócić jeszcze silniejszym - mówi dawny król zestawień P4P, a przez chwilę nawet mistrz wagi ciężkiej.

- Po tym co Wilder zapowiadał, a co stało się w ringu, to dla niego trudny okres. Musi czuć się zawstydzony. Mark po prostu chciał uchronić swojego zawodnika i ja będąc w tym dniu trenerem Wildera postąpiłbym tak samo. Fakt, że Wilder ma teraz taki konflikt wewnątrz zespołu sprawia, że się nie rozwija. On nie uczy się boksu i nie robi postępów, bo za bardzo koncentruje się na sobie. A zadaniem innych powinno być dbanie o zawodnika. Wilder jest przekonany, że mając Fury'ego dwa razy na deskach w pierwszej walce, w rewanżu cały czas był w grze i miał szansę go znokautować. Tylko że wtedy wyglądał i czuł się znacznie lepiej, a Fury uczył się go i nie boksował jeszcze w takim stylu jak w rewanżu. W drugim pojedynku Tyson obrał znakomity plan taktyczny i konsekwentnie go realizował. Jasne stało się, że Wilder nie ma żadnych szans i każdy kto myśli, że mógł jeszcze obrócić losy potyczki, jest po prostu szalony. Fury łamał go już od pierwszej rundy. Jeśli Deontay naprawdę wierzy, że wciąż miał szansę, to bardzo się myli. Fakty są takie, że był już wtedy bez szans - kontynuował Jones Jr.

- Powiedziałem jakieś pięć lat temu Fury'emu, że jeśli naprawdę poświęci się boksowi, może spokojnie pokonać tych wszystkich rywali swojej ery. Nie można jednak nazywać go jeszcze jednym z największych w historii. Przecież jeśli spojrzymy na rekord Wildera, to jedynym poważnym zawodnikiem, którego pokonał, był Luis Ortiz. CV Wildera w żaden sposób nie można porównać na przykład do CV Mike'a Tysona. Fury to jeszcze nie jest legenda, ale uważam go za świetnego i bardzo wszechstronnego pięściarza - zakończył geniusz boksu z Pensacoli.