KOWNACKI: NIE JESTEM ZSZOKOWANY WYGRANĄ FURY'EGO, ALE STYLEM

Redakcja, Interia

2020-02-25

- Wiadomo, że żaden pięściarz nie chce zostać poddany. Ja też wolałbym znaleźć się na deskach i nie być w stanie kontynuować walki niż mieć rzucony ręcznik. Jednak, o ile bokser wchodzi do ringu z mentalnością "być albo nie być" lub "żyć albo nie żyć", to po to ma drużynę w narożniku i ludzi, którym ufa, by podejmowali mądre decyzje - mówi w rozmowie z Interią Adam Kownacki (20-0, 15 KO), komentując spektakularne zwycięstwo Tysona Fury'ego (30-0-1, 21 KO) nad Deontayem Wilderem (42-1-1, 41 KO).

- Na pewno nie jestem aż tak bardzo zaskoczony. Wiedziałem, że Fury ma szansę wygrać, ale myślałem, że co najwyżej wyboksuje Wildera, a nie go zdeklasuje. Czegoś takiego nie przewidywałem. Podejrzewałem, że walka będzie toczyć się pod dyktando Fury'ego, ale jednak sądziłem, że w pewnej chwili Wilder trafi prawym i pokona Brytyjczyka. A tu się okazało, że owszem, zadecydowała prawa ręka, ale nie Wildera, tylko Fury'ego. Ten cios Tysona w trzeciej rundzie miał ogromne znaczenie dla dalszego przebiegu walki. Od tego momentu z Wilderem było coraz gorzej. Generalnie była to dziwna walka, ale jednocześnie bardzo ciekawa. Cały świat jest zszokowany nie tym, że wygrał Fury, ale stylem, w jaki to zrobił. W każdym razie myślę, że Wilder weźmie rewanż. Uważam, że w tej walce problemem Amerykanina była duża waga. Boksowanie z dodatkowymi kilogramami było dla niego czymś nowym - mówi nasz polonijny wojownik królewskiej kategorii.

- Niestety wygrana Fury'ego wydłuży nieco moją drogę do walki o pas, jednak uczę się nie martwić rzeczami, na które do końca nie mam wpływu. Pozostaje mi tylko skupić się na tym, by robić swoje i cały czas iść do przodu. Dlatego ta sytuacja, choć nie jest dla mnie korzystna, nie wywołuje we mnie stresu i nerwów - dodał Kownacki, który 7 marca na Brooklynie skrzyżuje rękawice z Robertem Heleniusem (29-3, 18 KO). Cały wywiad przeczytasz TUTAJ.