KOLEJNE TEORIE WILDERA, TYM RAZEM TEORIE SPISKOWE

Keith Idec, Boxingscene

2020-02-25

I zaczynają się teorie spiskowe... To już nie tylko zbyt ciężki strój, tylko spisek. Deontay Wilder (42-1-1, 41 KO) zaczyna "odpływać" po porażce z Tysonem Furym (30-0-1, 21 KO).

Były mistrz świata wagi ciężkiej federacji WBC rozzłościł się decyzją Marka Brelanda, który rzucił ręcznik w siódmej rundzie na znak poddania. I prezentuje nowe "fakty".

Zdaniem Wildera, spory wpływ na decyzję Brelanda mógł mieć były dwukrotny mistrz WBC kategorii super średniej Anthony Dirrell, który siedział tuż za nim.

- Dirrell krzyczał cały czas "Rzućcie ręcznik, przerwijcie walkę". A przecież on współpracuje z Javanem Hillem, czyli trenerem Fury'ego. Breland stwierdził, że niczego takiego nie słyszał, ale wszyscy inni to słyszeli, więc coś jest nie tak. Więc wpływ na decyzję mojego trenera mógł mieć facet, który trenuje pod okiem szkoleniowca mojego rywala. Oczywiście naturalną reakcją jest to, że nie chcesz widzieć zranionego zawodnika, tylko że ja dużo bardziej zraniony byłem w pierwszej walce z Luisem Ortizem. Wciąż byłem w grze, wiedziałem co robię, a przecież byłem niepokonany i miałem na koncie dziesięć obron tytułu. Dzięki sile ciosu zawsze pozostaję w grze, do samego końca. Jay Deas powiedział mu, żeby nie rzucał ręcznika, a on i tak to zrobił. To boli i sprawia, że pojawiają się różne myśli. Nie chcę szukać teorii spiskowych, lecz ta sytuacja daje do myślenia - stwierdził Wilder.