GARY RUSSELL JR PRZED WALKĄ Z TUGSTSOGTEM NYAMBAYAREM

Redakcja, The Ring

2020-02-04

Już w najbliższą sobotę, 8 lutego w Allentown mistrz świata WBC wagi piórkowej, Gary Russell Jr (30-1, 18 KO) zmierzy się z obowiązkowym pretendentem, wicemistrzem olimpijskim z Londynu i wicemistrzem świata z Mediolanu (2009), Mongołem Tugstsogtem Nyambayarem (11-0, 9 KO). Czempion podkreśla, że docenia klasę rywala i nie zamierza go w żaden sposób lekceważyć.

- Żaden z mistrzów nie chce ze mną walczyć, więc jestem zmuszony do walki z młodymi i głodnymi zawodnikami. Nyambayar to naprawdę dobry pięściarz, o dużym talencie i wielkich olimpijskich osiągnięciach. Jest zagrożeniem dla każdego boksera z czołówki, bardzo dobrze uderza prawą ręką i muszę być do walki z nim znakomicie przygotowany pod każdym względem. Obrona i dyscyplina są kluczowe. Czuję jednak, że kunszt Mongoła i jego doświadczenie w boksie zawodowym nie wystarczą, by sobie ze mną poradzić - powiedział Russell Jr.

- Nigdy nie skupiam się na rywalach, tylko na sobie. Jestem skoncentrowany, mam odpowiednią motywację i umiejętności. Moja szybkość, eksplozywność, kontrola nad walką: to wszystko sprawi mojemu przeciwnikowi problemy - dodał Amerykanin, dla którego walka z Nymabayarem może być ostatnią w limicie 126 funtów. Russell Jr planuje przejście do wagi lekkiej i pojedynki z takimi gwiazdami światowego boksu jak Wasyl Łomaczenko (nota bene pogromca Russella Juniora z 2014 roku) i Gervonta Davis.

Przypomnijmy, że pojedynek Nyambayara z Amerykaninem został już dwukrotnie nakazany przez federację WBC, aż wreszcie Russell Jr musiał ugiąć się pod presją, choć celował w bardziej lukratywne walki. Od czasu zdobycia tytułu w 2015 roku, Amerykanin stoczył w ciągu czterech lat tylko cztery pojedynki. W swojej ostatniej dotychczas walce znokautował w maju zeszłego roku Kiko Martineza i rzucił wyzwanie Leo Santa Cruzowi, ale teraz musi się skupić na innym trudnym wyzwaniu. Mongolski ''King Tug'' nie miał wprawdziwe łatwej przeprawy w styczniu 2019 roku, gdy męczył się z mocnym Claudio Marrero, lecz ostatecznie wygrał na punkty i pozostaje poważnym zagrożeniem dla najlepszych. Tak się przynajmniej wydaje, bo prawdę o jego możliwościach na najwyższym poziomie boksu zawodowego poznamy za kilka dni.