ROK 2019 - KTO NA MINUS

Łukasz Famulski, Opracowanie własne

2019-12-26

Jak co roku Łukasz Famulski podsumowuje dwanaście miesięcy na tych, którzy wyszli na plus, ale również na tych, którzy mocno obniżyli loty. Rozpoczynamy od podsumowania tych, którzy miniony rok nie zapamiętają najlepiej.

1. Izuagbe Ugonoh (18-2, 15 KO)
Wielkie plany wspólnie z Dariuszem Michalczewskim na dobrą sprawę skończyły się zanim zdążyły się rozpocząć. Porażka po dziwnych nokdaunach z Różańskim i ogłoszenie, że coś się wypaliło jeśli chodzi o serce do boksu i zakończenie pięściarskiej kariery. Szkoda, bo ta przygoda na antypodach w pewnym momencie mogła wróżyć coś innego.

2. Patryk Szymański (20-3, 10 KO)
Przed dwoma laty była zapowiedź kłopotów, poprzedni je przyniósł, a ten tylko je potwierdził. Szymański to jeden z tych pięściarzy, których przyjemnie oglądało się, gdy byli na początku drogi zawodowej. "Timing", technika i postęp z walki na walkę, dzisiaj jednak to już tylko wspomnienie i mimo młodego wieku pojawia się pytanie, czy Szymański będzie i powinien dalej boksować? Porażkę z Talarkiem dało się wytłumaczyć, Welikowskij był co prawda klasę lepszy od Roberta, ale ciężko tam było znaleźć punkt zaczepienia w szukaniu pozytywów.

3. Krzysztof Zimnoch (22-3-1, 15 KO)
Stało się! Po dwóch latach przerwy i ciągu dziwnych wydarzeń i kultowych wypowiedzi (m.in. o zjadaniu serca A. Wasilewskiego) Zimnoch wrócił na ring. Niestety ledwo co wrócił i już musiał z niego zejść, w dodatku jako pokonany. A wydawało się, że Krzysztof Twardowski nawet dla Zimnocha, którego forma jest niewiadomą, nie będzie żadnym wyzwaniem. Krzysiek przebąkuje, że może jeszcze nie skończyć. Mam jednak wątpliwość, czy polscy promotorzy pozwolą mu boksować na swoich galach.

4. Dariusz Sęk (28-6-3, 10 KO)
Rok po nokaucie z rąk Parzęczewskiego wrócił, aby odkuć się na młodym, ambitnym, ale niedoświadczonym Ślusarczyku. Skończyło się równie źle jak z rok wcześniej. Awantura na ważeniu była przejawem pewności siebie, tego Sękowi nigdy nie brakowało, ale być może czas pomyśleć o tym, by nie dać się już rozbijać dekadę młodszym rywalom.

5. Adam Balski (13-0, 8 KO)
"Felicita i jadą świry jadą"... jak widać niekoniecznie. W tym roku świry za daleko nie ujechały. A tak poważnie, konflikt z promotorami spowodował pat, po którym rok nie boksował. W międzyczasie działy i dzieją się rzeczy dziwne. Balski ogłosił zawieszenie kariery, którą nagle wznowił, ale nie boksował i... Nieoczekiwanie wskoczył w ranking WBC do czołowej piętnastki. Takie rzeczy tylko w boksie.

6. Artur Szpilka (23-4, 16 KO)
Dwa najbardziej pamiętne obrazki z tego roku to bez wątpienia skandal w Rydze i nokaut w walce Chisora vs Szpilka. Nominacja za kolejną spektakularną porażkę i całą tą ogólnonarodową dyskusję na temat szczęki Artura. Teraz z nowymi nadziejami schodzi do wagi cruiser. Przy obecnej sytuacji w tej wadze oraz możliwości bokserskich Szpilki wydaje się to być najlepsza z możliwych na ten moment decyzji.

7. Maciej Sulęcki (28-2, 11 KO)
Niewykorzystana mistrzowska szansa w walce z niewygodnym Andrade. Jednak nominacja głównie za pech spowodowany kontuzją prawej dłoni, która się ciągnie, a czas płynie nieubłaganie i trzeba go pilnować, aby jeszcze wykorzystać trwający "prime".

8. Łukasz Wierzbicki (18-1, 7 KO)
Pierwsza porażka w karierze przyszła w najmniej oczekiwanym momencie. Louis Greene okazał się zbyt mocno bijącym zawodnikiem i jednym ciosem zabrał plany na końcówkę roku. Rok kończy w złym humorze, ale bez wątpienia jeszcze nic straconego i czekamy co przyniesie przyszłość.

9. Paweł Stępień (12-0-1, 11 KO)
Jedyny w tym zestawieniu, który stoczył walkę i jej nie przegrał. Remis z Matyją przyjął jak porażkę i nie krył swojego oburzenia po werdykcie. Tak czy inaczej okazja rewanżu nie została zmaterializowana przez jego kontuzję. Biorąc pod uwagę tempo startów i ich efektowność w pierwszych latach kariery, ten na pewno okazał się pierwszym rokiem, który może ocenić jako nienajlepszy.

10. Damian Jonak (41-1-1, 21 KO)
O ile premierowa (najtrudniejsza) porażka Wierzbickiego wpadła po sześciu latach kariery, o tyle Jonaka po trzynastu! Szkoda tylko, że po tych ponad 40 wygranych nie przytrafiło się to w walce o jakąś wielką stawkę, tylko z rywalem, którego można określić jako jednego z wielu. Zresztą pamiętamy kilka równych walk Damiana w Polsce, które wygrywał na punkty, a tym razem po równej walce rodzimi arbitrzy dali zwycięstwo Robinsonowi. Pojawia się pytanie, czy kontuzje pozwolą mu jeszcze wrócić na ring i zmazać tę porażkę?