DEONTAY WILDER O KRYZYSIE W PIERWSZEJ WALCE Z LUISEM ORTIZEM

Redakcja, Sky Sports

2019-11-11

Mistrz świata WBC wagi ciężkiej, Deontay Wilder (41-0-1, 40 KO) szczegółowo wspomina kryzys, z jakim musiał sobie poradzić w pierwszej walce z Luisem Ortizem (31-1, 26 KO), którego pokonał w marcu zeszłego roku i z którym zmierzy się ponownie już 23 listopada w Las Vegas.

WILDER: ORTIZ JEST TRUDNIEJSZYM RYWALEM NIŻ FURY >>>

- Musiałem przezwyciężyć wiele rzeczy w pierwszej walce, zwłaszcza kryzys w siódmej rundzie. Mówiłem wtedy do siebie i bardzo wyraźnie widziałem, co się dzieje. Byłem wstrząśnięty, ale zachowałem świadomość. ''Nie przestawaj uderzać i pozostań blisko niego'', to sobie powtarzałem - powiedział Wilder.

- Wiedziałem, że jeżeli pozostanę blisko i go zduszę, nie będzie miał miejsca na zadawanie ciosów i możliwości czystego trafienia. Kiedy przetrwałem siódmą rundę i wyszedłem do ósmej, Ortiz od razu na mnie ruszył. Zadałem dwa ciosy, by pokazać mu, że wciąż jestem w grze, nie po to, żeby go zranić - dodał ''Bronze Bomber''.

- Wiem, do czego jestem zdolny. Ale za każdym razem muszę ludziom coś udowadniać.  To zawsze wyzwanie, które akceptuję. Od dziecka musiałem to robić. Nikt we mnie nie wierzył. Za każdym razem, gdy uderzam w worek, myślę o satysfakcji z udowodnienia pewnemu rodzajowi ludzi, że się mylą. A potem kończę walki w spektakularnym stylu - podsumował temat jeden z najmocniej bijących czempionów wagi ciężkiej w historii.