JEŻEWSKI: KOLEJNY RAZ WYSZŁO INACZEJ NIŻ ZAKŁADAŁEM

Redakcja, Informacja własna

2019-09-04

Nikodema Jeżewskiego (17-0-1, 9 KO) czekała całkiem ciekawa potyczka z Markiem Flanaganem, ale wiemy już, że Australijczyk musiał wycofać się z tego pojedynku z powodu kontuzji. Polak tym samym może zakończyć bieżący rok z ledwie jedną walką. W kwietniu bokser z Kościerzyny pokonał na punkty Shawndella Wintersa na gali MB Promotions i więcej się już między linami nie zameldował. W rozmowie z BOKSER.ORG Jeżewski opowiada o swojej sytuacji, z której nie jest zadowolony.

- Mamy wrzesień, stoczyłem jedną walkę w tym roku. Wygraną, chociaż jej styl zostawia wiele do życzenia, przede wszystkim przez samego siebie. Nie każda walka jest ładna, ważne żeby z każdej wynieść naukę. Miało być zupełnie inaczej tym razem, a kolejny raz wychodzi zupełnie coś innego niż zakładałem - mówi nam Jeżewski.

- Cofając się w czasie - odwołana walka z Adamem Balskim, rezygnacja z projektu Tiger Promotions, na którym miałem walczyć o pas WBO Intercontinental z niejakim Nikolą Milaiciem, walka z Markiem Flanaganem, która została jak wiadomo odwołana ze względu na kontuzję Australijczyka, w co wierzę, bo przecież nie wystraszył się Lebiediewa ani Goulamiriana. Do tego dziwne sytuacje i zawirowania w stosunku co do mojej osoby, wybielanie się na wizji przez Tomasza Turkowskiego, co było totalną żenadą. Zresztą, kto uwierzy w to, co zostało wypowiedziane przed kamerą, że unikałem kolejnych propozycji, skoro zdecydowałem się podjąć rękawicę z zawodnikiem typu Flanagan, czyli powiedzmy sobie prosto - nie byłem faworytem tej walki. Dziś to już mało ważne, nie mi oceniać zachowanie organizatorów, jestem tylko zawodnikiem. Jest to nauczka na przyszłość. Wszystko to mocno otworzyło mi oczy. Ten rok na pewno nie jest dla mnie udany, na szczęście wciąż mam 28 lat, wiarę i codziennie wiecej chęci, mimo trudności i pecha. Na pewno muszę teraz przejść zabieg, wcześniej usiąść z promotorem Krystianem Każyszką, ustalić plan, przedstawić swój punkt widzenia i zrobić roszady wśród ludzi, którzy niestety udają opiekunów mojej kariery. Jedno jest pewne, nawet jak na chwilę zahamowałem, to tylko chwila na przemyślenie kolejnego kroku. Prywatnie jestem bardzo zawziętym człowiekiem, w sporcie jest tak samo - zakończył Nikodem.