RÓŻAŃSKI ZNOKAUTOWAŁ UGONOHA NIEPRZEPISOWYM CIOSEM!

Tomasz Ratajczak, Informacja własna

2019-07-07

W walce wieczoru gali w Rzeszowie doszło do jednej z największych sensacji w polskim boksie w ostatnich latach, ale także do wielkiego błędu sędziego ringowego. Będący faworytem tego pojedynku Izu Ugonoh (18-2, 15 KO) został znokautowany w 4 rundzie przez Łukasza Różańskiego (11-0, 10 KO), jednak ostateczny cios trafił Ugonoha gdy już klęczał na deskach ringu, w dodatku po komendzie stop. Jednak sędzia ringowy Robert Gortat mimo tego ewidentnego przewinienia wyliczył zamroczonego Ugonoha.

BOXREC A POLSKA WAGA CIĘŻKA >>>

Różański zgodnie z przewidywaniami rozpoczął walkę z wielkim animuszem, nacierając zdecydowanie na bardzo zachowawczego Ugonoha. W pierwszych dwóch rundach pięściarz z Gdańska dzięki niezłej pracy nóg unikał jeszcze zagrożenia, zaskakujący był jednak brak jego ciosów kontrujących. W trzeciej rundzie był już w wyraźnych opałach, choć większość zamachowych ciosów rywala przyjmował głównie na gardę. W pewnym momencie przyklęknął jednak, choć nie było widać ciosu, który by to sprawił. Dlatego sędzia Gortat początkowo uznał, że nie było nokdaunu, jednak Ugonoh nie wstawał, więc rozpoczęło się liczenie. Ugonoh pozbierał się na "8" i choć wydawało się, że w tym momencie koniec jest bliski, udało mu się nawet wstrząsnąć Różańskim. To było jednak odsunięcie fatalnego końca. Pod koniec rundy Ugonoh ponownie znalazł się na deskach, tym razem po ciosie, którego sędzia Gortat nie zauważył i nie podjął liczenia. Koniec nastąpił w kolejnym starciu.

Można dyskutować, czy uznanie faulu Różanskiego cokolwiek zmieniłoby w obrazie tej walki, skoro Ugonoh został wyraźnie zdominowany przez rywala i stało się z nim chyba to samo co z Joshuą w walce z Ruizem. Ale skoro słusznie bulwersuje nas faul Breidisa na Głowackim, powinniśmy być konsekwentni. Ugonoh powinien dostać czas 5 minut, a Różańskiemu sędzia powinien odjąć punkt. Oburzające są również komentarze ekspertów w telewizji i mediach społecznościowych, którzy tę sprawę zlekceważyli, usprawiedliwiając sprawcę przewinienia. Różański był tego dnia wyraźnie lepszy i zapewne po wznowieniu wygrałby walkę i tak, ale to nie zmienia faktu, że znokautował swego rywala nieprzepisowo. Pozostaje także pytanie, co było przyczyną tak słabej dyspozycji Ugonoha, który w tej walce był cieniem samego siebie. Być może ujawniły się negatywne skutki długich okresów przerwy od boksu, jakich doświadczał w ostatnich latach swojej kariery. Kariery, której przyszłość stanęła teraz pod ogromnym znakiem zapytania. Natomiast jego pogromca przebojem, choć kontrowersyjnie, wdarł się na szczyt polskiego rankingu wagi ciężkiej.