KALAJDZIĆ PRZED SOBOTNIĄ WALKĄ O TYTUŁ Z BETERBIJEWEM

Redakcja, Boxingscene

2019-05-01

Już w najbliższą sobotę, 4 maja w Stockton dojdzie do bardzo ciekawej walki o pas IBF wagi półciężkiej między broniącym tytułu Arturem Beterbijewem (13-0, 13 KO) i pretendentem Radivoje Kalajdziciem (24-1, 17 KO). Urodzony podczas wojny w Bośni, mieszkający w Stanach Zjednoczonych od ósmego roku życia Kalajdzić stoi przed życiową szansą.

- Skończyłem z boksem, dostałem pracę na budowie, gdzie pracował mój ojciec i nie myślałem nawet o pięściarstwie, bo z moją ręką było coraz gorzej. Przeszedłem operację i otrzymywałem zastrzyki PRP (osocza bogatopłytkowego - przyp.red.), ale było tak źle, że się poddałem - mówi Kalajdzić, nawiązując do kontuzji prawej ręki, której doznał podczas walki z Travisem Peterkinem w 2016 roku. Pauzował po tym pojedynku prawie dwa lata. W zeszłym roku walczył dwa razy i oba starcia rozstrzygnął przed czasem, pokonując Brada Austina i Alexa Therana. Beterbijew walczył natomiast w zeszłym roku tylko raz. W październiku znokautował po ciężkim boju Calluma Johnsona. Rosjanin nie doznał jeszcze na zawodowym ringu goryczy porażki, natomiast Kalajdzić ma swoim koncie kontrowersyjną, niejednogłośną przegraną ze świetnym Marcusem Browne'em (kwiecień 2016).

- Pogodziłem się z tą ''porażką'', kiedy otrzymałem wsparcie kibiców. Wszyscy mówią, że wtedy wygrałem i ja też to czuję. Dzięki tej ''porażce'' stałem się bardziej popularny. Jeśli natomiast chodzi o kontuzję, zastrzyki PRP zaczęły w końcu działać i teraz moja ręka jest w lepszym stanie niż kiedykolwiek. Uwierzyłem moim ludziom, którzy powtarzali, że wielka walka przyjdzie. Wszystko się sprawdziło - dodaje ''Hot Rod''.

- W Beterbijewie widzę prawdziwego punchera, który prze do przodu. Zdarza mu się jednak obrywać. Dwa razy leżał na deskach, a ja również mam czym czym uderzyć. Też lubię zresztą wywierać pressing. To idealna walka, żeby pokazać moje umiejętności - podsumowuje obdarzony dużym talentem 27-latek. Czy uda mu się zatrzymać nokautującą maszynę?