MICHAŁ CIEŚLAK: NIE MOGĘ DAĆ KALENDZE SIĘ ROZKRĘCIĆ

Redakcja, Informacja własna/Magazyn Fighters

2019-02-26

- Oferowałem dwóm Polakom walkę z Michałem, ale oni odmówili. Coraz mniej jest niestety pięściarzy na naszym podwórku, którzy podejmują ryzyko i nie boją się trudnych wyzwań - mówi Tomasz Babiloński, promotor Michała Cieślaka (17-0, 11 KO), przed którym w piątek trudna przeprawa z Yourim Kalengą (24-5, 17 KO) na ringu w Legionowie.

- Cały obóz spędziłem w Warszawie. Wynająłem mieszkanie na miejscu i przez to, że nie było tych ciągłych wyjazdów, mogłem lepiej trenować i się potem regenerować. Te dwie godziny w jedną stronę, a potem dwie następne w drugą, gdzieś mi uciekały, a teraz ten czas mogłem poświęcić regeneracji i na pewno lepiej się czuję niż podczas poprzednich obozów. Sparowałem też więcej niż na innych przygotowań. Był Mateusz Mateusz Masternak, dwóch fajnych Ukraińców i chyba nie miałem dotąd tak dobrych sparingów jak tym razem. Zakończyłem je w środę i teraz odpoczywam, łapiąc świeżość na walkę. Przez weekend praktycznie nie robiłem nic poza masażem i basenem. W tym tygodniu trenuję jeszcze lekko pod kątem zrobienia wagi, ale nie będzie z tym większego problemu - zapewnia bombardier z Radomia.

- Atmosfera w tej hali jest naprawdę wyjątkowa. Prezydent miasta lubi tę dyscyplinę i chętnie przychodzi na tego typu imprezy. Zresztą "nauczyliśmy" już kibica z Legionowa i okolic Warszawy, że co roku jesteśmy u nich z dobrą imprezą. Michał zaboksuje w Legionowie już po raz trzeci i również wpływa to na jego rozpoznawalność w tym mieście - kontynuował szef stajni Babilon Promotion.

- Kalenga w początkowej fazie walki jest zawodnikiem bardzo niebezpiecznym. Ustaliliśmy więc z trenerem różne warianty, które przepracowałem potem na treningach i nie mogę się już doczekać tego pojedynku. Przede wszystkim skupiliśmy się podczas przygotowań nad pracą nogami oraz tym, by nie stawać za długo przy linach. Chcę jednak dyktować swoje warunki, a nie cofać się przed jego atakami. Na pewno nie mogę mu dać się rozkręcić, bo wtedy bywa groźny. Muszę boksować po prostu swoje. Nawet Mateusz Masternak zwracał mi uwagę, że z jednej strony muszę na niego uważać na początku, a z drugiej nie mogę mu też dać się rozkręcić, bo on lubi iść do przodu, a potem może być ciężko go zatrzymać - dodał Cieślak.

- To dla Michała poważny sprawdzian, ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Kalenga w późniejszych rundach nie jest już tak groźny, za to na początku trzeba będzie na niego naprawdę uważać. Michał chce jednak wejść na wyższy poziom, stąd też coraz trudniejsi rywale. Ryzyko będzie tym razem nieco większe, ale to też budzi emocje wśród kibiców. Ja też kocham taką rywalizację i Michał dzięki wygranej powędruje mocno do góry. Kalenga jest prawdziwym wojownikiem. On nie kombinuje za dużo, nie myśli, tylko wychodzi i się bije. Na pewno też w pierwszych minutach jak byk zaatakuje, a Michał jest taki, że od razu lubi się odgryźć, więc iskry pójdą z obu stron - zapewnia Babiloński.