NADCHODZI CZAS POWROTU NA SALONY

Sławomir Ciara, Informacja własna

2018-12-12

Trenerka Kadry Narodowej Seniorek Karolina MichalczukJeszcze niedawno byłam taką lokomotywą ciągnącą wagoniki” - po przyjeździe z New Delhi powiedziała trenerka kadry narodowej seniorek, Karolina Michalczuk. Jej podopieczne z bokserskich mistrzostw świata powróciły bez medalu, choć podium było blisko. Ale to nie tylko jedno z podstawowych zmartwień naszej ekipy. Na krótko przed pierwszym gongiem uczestnicy zmagali się ze smogiem.

Sławomir Ciara: Poradziłyście sobie z tym problemem, który dla ogółu ludzkiej populacji staje się barierą nie do przejścia?

Karolina Michalczuk: Zanieczyszczenia powietrza odczuwaliśmy (oprócz naszej rozmówczyni w siedmioosobowej ekipie pięściarek, obecny był w sekundanckim narożniku Krzysztof Kucharzewski – przyp. SC) przez pierwsze dwa dni. Nawet kilka naszych zawodniczek na twarz założyło maski. Ja natomiast nie miałam kłopotu i po kilkunastu godzinach aklimatyzacji czułam się dobrze.

SC: Tymczasem po pierwszych walkach nie miała Pani wesołej miny. Wręcz przeciwnie.

Karolina Michalczuk: Dla nas mistrzostwa rozpoczęły się fatalnie. Najpierw z ringu pokonana, moim zdaniem niezasłużenie, zeszła Kinga Szlachcic i ta porażka w naszej ekipie wprowadziła pewną nerwowość. Nie powinna przegrać (z Niemką Ornellą Wahner-przyp. aut.) Sandra Kruk, która nie ma co urywać zawiodła oczekiwania. A po losowaniu na 19-letnią, niedawną jeszcze juniorkę, Natalię Barbusińską niewielu z nas stawiało. Zważywszy na fakt, iż był to jej na tak dużej imprezie debiut. Od razu trafiła na mocna Chinkę Dou Dan. Nasza seniorka przegrała tę potyczkę. I co tu mówić o zadowoleniu. Już na starcie straciliśmy trzy pięściarki, a rywalizacja o podium dopiero się zaczęła...

(po chwili milczenia) Dopiero po ostatnim gongu, po zakończeniu walk finałowych usprawiedliwieniem przegranych Polek było to, iż Niemka Ornella Wahner, jak również Chinka Dou Dan wywalczyły złote medale. To tak na osłodę.

(tu zapanowała radość w głosie) Wreszcie promyk uśmiechu na naszych twarzach pojawił się po wygranej Sandry Drabik. Dzięki temu zakwalifikowała się do ćwierćfinału i tam, niestety uległa późniejszej wicemistrzyni globu Jainie Szekerbekowej z Kazachstanu. Jednak najwięcej radości było po zwycięstwach Elżbiety Wójcik nad Koreanką Seon Sujin oraz Agaty Kaczmarskiej nad mistrzynią Europy Rosjanką Marią Urakową. Przecież w polskim teamie te pięściarki niedawno były jeszcze ostoją młodzieżowego boksu. Te wygrane dały nam szczyptę nadziei, iż nie powinno być źle.

SC: Łącznie Polki wygrały 5, a przegrały 7 pojedynków. Trzy z nich - Sandra Drabik, Elżbieta Wójcik i Agata Kaczmarska dotarły do ćwierćfinałów. Jednak tej przeszkody nie pokonał.Karolina Michalczuk: I był to główny argument, że w New Delhi czułyśmy duży niedosyt. W drużyniEzupełnie inny nastrój byłby gdyby - Ela Wójcik pokonała Walijkę, Agata Kaczmarska -wicemistrzynię Europy z Turcji. W tych dwóch przypadkach werdykty mogły być na naszą korzyść, ale było odwrotnie. Trudno, taki jest boks.Sławomir Ciara: Dlaczego w czasie rywalizacji naszych reprezentantek zabrakło Pani w sekundanckim narożniku, a obowiązki trenerów-sekundantów pełnili wspomniany Krzysztof Kucharzewski i szkoleniowiec zza granicy, z pobliskich Czech?

Karolina Michalczuk: Otóż, kiedy trwał czempionat kobiet jeszcze nie spełniałam wymogów AIBA, bo nie miałam tak zwanej trenerskiej gwiazdki. A ta premiuje, zgodnie z wymogami AIBA podczas najważniejszych imprez olimpijskiego pięściarstwa, do sekundowania w narożniku. Taki jest najnowszy regulamin Światowego Stowarzyszenia Boksu Amatorskiego. Nic na to nie mogłam poradzić. Takie są przepisy.

SC: Czyli Karolina Michalczuk musi awansować o jeden trenerski szczebel.

Karolina Michalczuk: Taka jest prawda.

SC: Pomówmy teraz o światowej czołówce. O tych reprezentacjach, które odniosły sukces i o tych, którym się nie powiodło?.

Karolina Michalczuk: Azjatki, a przede wszystkim Chinki dominują na globie. Do nich dołączyć należy Koreanki, ale te z...Północy oraz pięściarki z Kazachstanu i Stanów Zjednoczonych. Pięściarki z tych krajów zapewne należeć będą do faworytek zbliżających się igrzysk olimpijskich w Tokio. Natomiast niespodziewanej porażki doznały Rosjanki, które powróciły z zaledwie jednym brązowym medalem. Do dzisiaj aż nie chce mi się wierzyć, że sborna, tak silna drużyna nie była w stanie dorównać tym najlepszym.

SC: A co z Hinduskami? One przecież wywalczyły w New Delhi cztery medale. A Marykom okazała się indywidualnością turnieju.

Karolina Michalczuk: To wszystko się zgadza. Takie są fakty i suche liczby. Jednak pięściarkom z Indii pomógł własny ring, a i w kilku przypadkach gospodarskie sędziowanie. Stąd taka, a nie inna liczba wywalczonych medali.

SC: Jakie jest miejsce na globie polskiej kadry, której od kilku miesięcy jest Pani pierwszą trenerką?

Karolina Michalczuk: Aby nawiązać do przeszłego okresu, w teraźniejszości czeka mnie i moich współpracowników jeszcze sporo pracy. Przeszły okres to czas, kiedy kadrę prowadził Pan Leszek Piotrowski i kiedy ja byłam tą lokomotywą ciągnącą wagoniki. Tymi wagonikami były moje koleżanki z kadry. A te zmotywowane pracą na treningach częstokroć - oprócz mnie - stawały na podium mistrzostw świata i mistrzostw Europy.

Obecnie poziom światowego, żeńskiego boksu się wyrównał i nie ma już słabeuszy. Za moich czasów, w poszczególnych wagach, były dwie grupy. Te pięściarki nadające ton i te, które zdecydowanie ustępowały tej czołówce. Ustępowały umiejętnościami technicznymi czy motoryką.

SC: Jednak nie odpowiedziała mi Pani na postawione pytanie. Proszę o konkrety?

Karolina Michalczuk: Jeśli nasze zawodniczki poprawią samodyscyplinę, popartą wytężoną pracą na treningach i zgrupowaniach, wówczas możemy myśleć o skutecznej rywalizacji z czołówką światową. Do sukcesu innej drogi nie widzę.

Przecież nasze panie są zdolne, posiadają bokserskie predyspozycje, waleczność i ambicję. Nie są gorsze od Chinek, Rosjanek czy Amerykanek. Na dzisiaj nie rywalki, a my pukamy do drzwi światowych salonów.

SCW ostatnich latach sukcesów w polskim, kobiecym pięściarstwie jest coraz mniej. Ostatnie medale z mistrzostw świata nasze seniorki zdobyły w 2012 roku, kiedy z Chin z tytułami wicemistrzyń powróciły: Sandra Kruk i Magdalena Wichrowska (panieńskie nazwisko Stelmach), a i brąz był Pani dziełem. Po nich nastąpiła posucha. Sytuacja po tegorocznych mistrzostwach Europy w Sofii też nie napawa optymizmem. Trzecią lokatę szczęśliwie wywalczyła Lidia Fidura. I był to jedyny medal dla biało-czerwonych.

Dlaczego tak się dzieje ? Jeszcze dekadę temu byliśmy w czołówce Europy i w „dziesiątce” najlepszych teamów świata, a teraz odstajemy od tego grona.

Karolina Michalczuk: Po rezygnacji z trenera kadry narodowej Pana Leszka Piotrowskiego wokół żeńskiej kadry było zbyt dużo zawirowań, a i zmiany trenerów nie wyszły nam na dobre. Świat i Europa poczyniły spore postępy, my zaś, niestety się cofnęliśmy.

SC: I myśli Pani, że to w szybkim tempie nadrobimy?

Karolina Michalczuk: Inaczej nie brałabym się za prowadzenie kadry kobiet. Tylko konsekwentna praca i samodyscyplina mogą przywrócić polskiemu, żeńskiemu pięściarstwu dawny blask. Jestem optymistką i wierzę, że dziewczyny staną na wysokości zadania.

Poza tym jestem zwolenniczką nic na siłę. Że lepiej w kadrze mieć i otoczyć opieką pięć seniorek, aniżeli nastawić się na szkolenie większej grupy zawodniczek, która przysparzałaby kłopoty wychowawcze. To mijałoby się z celem.

Na tę liczniejszą szkoda wydawania pieniędzy. Tych sponsorów przecież jest niewielu i każde finansowe wsparcie należy jak najbardziej uszanować.

SC: Wspomniała Pani o młodych, obiecujących pięściarkach, przyszłości seniorskiej kadry. Przecież o zaplecze nie potrzebujemy się martwić. Przykładem są niedawne młodzieżowe mistrzostwa Europy w Roseto i juniorek w Anapie. Tam polskie dziewczęta zdobyły trzy złote medale: Patrycja Borys, Zofia Stachowiak i Daria Parada.

Karolina Michalczuk: To prawda, ale inaczej boksuje się w juniorkach, na młodzieżowym ringu, inaczej wśród seniorek. W tej ostatniej kategorii wiekowej, o której mówimy, chcąc liczyć się na arenie międzynarodowej należy swoje życie podporządkować głównie reżimowi treningowemu. Sportowiec, na tym etapie kariery, powinien zrezygnować z wielu uroków życia. Jego młodość poddana będzie wielu ciężkim próbom. Taką drogę przechodziłam sama. I tego nie żałuję. W efekcie zdobyłam tytuł mistrzyni świata i kilkakrotnie mistrzyni Europy. Jako jedyna z polskich pięściarek uczestniczyłam w igrzyskach olimpijskich w Londynie. Przez wiele lat byłam liderką narodowej kadry i wiem doskonale, żeby osiągnąć sukcesy jakie etapy życia trzeba przebrnąć - zwłaszcza w tak ciężkiej dyscyplinie sportu jaką jest boks.

Te trzy wymienione przez Pana zawodniczki na pewno w przyszłości będą pewnym ogniwem seniorskiej kadry, lecz czy dotrwają do tego etapu? Tego na dziś nie wiem i zapewne nikt w naszym kraju na to pytanie nie odpowie. Pewne jest, by ten młodzieżowy potencjał mógł należycie się rozwijać i w przyszłości myśleć o medalach w mistrzostwach świata i Europy, bokserska centrala musi im zapewnić jak najlepsze warunki,

SC: Jakie prognozy są u progu turniejów kwalifikacyjnych do igrzysk olimpijskich w Tokio ?  W 2016 roku na ringu w Rio de Janeiro zabrakło polskiej pięściarki. Najbliżej olimpijskiego ringu była Sandra Drabik.

Karolina Michalczuk: W najbliższej batalii o ring olimpijski pięściarki rywalizować będą w pięciu kategoriach wagowych: muszej (51 kg), koguciej (54 kg), lekkiej (60 kg), lekkopółśredniej (64 kg) i średniej (75 kg). Poprzednio były to trzy wagi - musza, lekka i średnia. AIBA zatem daje szanse konfrontacji pięściarkom nie w trzech, ale w pięciu wagach. To dobry prognostyk dla żeńskiego boksu. I również dla Polski. Sądzę, że nasze panie mają szanse ubiegania się o olimpijski paszport. Mamy młody zespół z Elżbietą Wójcik i Kingą Szlachcic na czele. W obwodzie jest jeszcze zawodniczka z pana regionu – torunianka Aneta Rygielska. Może odnajdzie się Sandra Drabik, która ma coś do udowodnienia. Liczę też na Sandrę Kruk. Mój sztab szkoleniowy czeka ciekawy rok. Nie chciałabym zapeszyć kibiców boksu. Dziękuję za rozmowę.

Teczka osobowa

Karolina Michalczuk, lat: 39, od września 2018 roku – pełni funkcję pierwszej trenerki narodowej kadry PZB seniorek.

Wcześniej znakomita pięściarka. Do dziś najlepsza polska pięściarka w historii olimpijskiego boksu. Osiągnięcia: złota medalistka MŚ (2008 rok), srebrna MŚ (2006) i brązowa medalistka MŚ (2010, 2012), dwukrotna mistrzyni Europy (2005, 2009), wicemistrzyni Europy (2003, 2006), brązowe medale w ME (2007, 2011). Uczestniczka IO w Londynie (2012). Największe sukcesy osiągała w wadze koguciej. Wychowanka PACO Lublin, pierwszy trener – Władysław Maciejewski.

Komentarz: Trenerce nie odbierajmy zapału

Redaktor Boksu Olimpijskiego Sławomir Ciara

Damski boks w naszym kraju jest coraz bardziej popularny. Walczące w ringu rozwijają się nie tylko motorycznie, ale też mentalnie i pod względem technicznych umiejętności. To cieszy i raduje oko. Choć szczerze przyznaję, że do zwolenników kobiecego pięściarstwa nie należę. Ale nie stoję też po stronie tych krytykujących. Obserwując kobiece mecze i turnieje mam wrażenie, że w Polsce bokserskich ośrodków przybywa. A przykład mam niedaleko, zza Wisły, kiedy w oddalonym o 100 kilometrów od Bydgoszczy - Grudziądzu odbywa się bokserskie współzawodnictwo pań. Pojedynki są zacięte, emocjonujące i taka dawka adrenaliny naszym dziewczętom jest potrzebna. Lepsze to, niż inne często gorsze rozrywki. Uważam to za jako szczególny aspekt wychowawczy.

Co do czynnika sportowego. Jeżeli sceptyczni działacze w dążeniu do celu nie będą przeszkadzać i utrudniać życia trenerce Karolinie Michalczuk, wówczas w Polsce możemy myśleć o odbudowaniu kobiecego pięściarstwa. Występach naszych pięściarek na igrzyskach olimpijskich, co w przyszłości może procentować zdobyciem upragnionego medalu. Przecież o to chodzi, bo jak długo kibice mogą czekać.

Przypominam, że po raz ostatni polski boks z olimpijskim medalem powrócił 1992 roku (Barcelona, Wojciech Bartnik – brązowy). Od wywalczenia olimpijskiego medalu byłego pięściarza Gwardii Wrocław minęło już 26 lat, a w kalendarzu rozpoczęło się drugie ćwierćwiecze. Dłużej nie można czekać...

Sławomir Ciara, od 1990 roku dziennikarz sportowy: Tygodnik Stadiony, Express Bydgoski, Polskie Radio Pomorza i Kujaw. Komentował bokserskie walki w TVP-Sport, TVP Warszawa, TVP Bydgoszcz. Rzecznik prasowy Pomorsko-Kujawskiego Klubu Seniora Boksu. Prowadzi też bokserskiego bloga: boksblogsc. Absolwent AWF Wrocław (wydział trenerski-specj. boks i nauczycielski).