Deontay Wilder (40-0-1, 39 KO) tłumaczy się z trochę gorszej postawy podczas sobotniej potyczki z Tysonem Furym (27-0-1, 19 KO), zakończonej po dwunastu rundach remisem. Amerykanin zdradził utrzymywaną dotąd tajemnicę.
- Obóz przebiegał znakomicie - mówił mistrz WBC wagi ciężkiej jeszcze przed walką. A później...
- Ludzie tego nie wiedzą, ale na dwanaście tygodni przed terminem walki złamałem prawą rękę. Przeszedłem operację, ale trzymaliśmy to wszystko w tajemnicy. To było złamanie pomiędzy nadgarstkiem o łokciem. Zdarzenie to miało miejsce podczas sparingu. Chciałem uderzyć na korpus prawym hakiem, a trafiłem niefortunnie w łokieć sparingpartnera. Ale trzymaliśmy to w tajemnicy - powiedział "Brązowy Bombardier".
- Nie szukam żadnych wymówek, jednak zapewniam was, że w rewanżu zadbam już o to, by Tyson nie wstał po moich ciosach. Rewanż będzie jeszcze większy niż nasza pierwsza walka - dodał Wilder.