TYSON FURY: TAK GO POBIJĘ, ŻE WILDER NIE BĘDZIE CHCIAŁ REWANŻU!

Redakcja, TalkSport

2018-11-30

Tyson Fury (27-0, 19 KO) znany jest z tego, że prowadzi wojnę psychologiczną przed walką i w tym aspekcie nie ma sobie równych. Tak samo jest przy okazji starcia z Deontayem Wilderem (40-0, 39 KO), którego zdążył już wyprowadzić z równowagi.

- Jeśli nie pokonam takiego staruszka, to znaczy, że nie jestem tak wielki, jak myślę że jestem - mówił w 2015 roku przed konfrontacją z Władimirem Kliczką. - Jeżeli nie pokonam takiego "buma", który wyprowadza dzikie ciosy, to znaczy, że nie jestem wspaniały. A za takiego się uważam - mówi teraz Anglik, który znów wystąpi w roli pretendenta i skazywanego przez bukmacherów na porażkę.

Amerykaninowi i jego drużynie udało się wygrać przepychanki o rozmiar ringu. Będzie mniejszy niż chciał tego Brytyjczyk. Mistrz, dla którego będzie to już ósma obrona tytułu, zarobi z ten pojedynek 14 milionów dolarów. Na konto challengera ma wpłynąć 10 milionów "zielonych".

WSZYSTKO O WALCE WILDER vs FURY >>>

Fury próbuje więc dalej swoich sztuczek i... zaczął już mówić o pierwszej obronie pasa WBC, jaki ma odebrać Wilderowi w niedzielę nad ranem. A przecież w kontrakcie Amerykanin ma zapis o rewanżu w przypadku porażki.

- Po tym jak już pokonam Wildera, wątpię szczerze mówiąc, by on chciał ze mną od razu rewanżu. Dam mu tak bolesną lekcję boksu, że nie będzie chciał skorzystać z tego zapisu. On weźmie potem walkę z Anthonym Joshuą, a ja pójdę swoją drogą. Spędzę świetne rodzinne święta, by już od stycznia powrócić na salę i przygotowywać się do pierwszej obrony tytułu w marcu - dodał Fury.

Transmisja z gali w Los Angeles jutrzejszej nocy od 2:45 na antenie Canal+ Sport.