Świeżo upieczony zawodowiec, a prywatnie brat Tysona, jest przekonany, że to właśnie on wróci do Anglii z pasem WBC.
Już jutro w Los Angeles (pojutrze polskiego czasu) staną naprzeciwko siebie Deontay Wilder (40-0, 39 KO) i Tyson Fury (27-0, 19 KO). Ten pierwszy obdarzony potężną siłą, drugi natomiast skrajną nieprzewidywalnością. Stawką pojedynku pas największej organizacji i być może szansa na walkę o wszystkie tytuły z Anthonym Joshuą.
Tommy Fury, który zadebiutuje 22 grudnia w Manchesterze na gali Franka Warrena, na temat tej walki wypowiedział się następująco:
- Jedyną osobą, która może to zrobić jest Tyson i zrobi to. Nie ma żadnego "ale", tak jak mówiłem wcześniej, ta walka tylko dlatego jest wyrównana, że Tyson miał dwa lata przerwy i zaniedbał swoje ciało, to jedyny powód. Gdyby wyszedł do Wildera po walce z Kliczko to proporcje wyglądałyby 95-5.
- Tu nie wystarczy mieć siłę, on ma tylko mocną prawą rękę i lewy sierp. On nie unika ciosów. Przychodzi ładuje mocnym prawym i jest po walce, a jeśli naprzeciwko masz kogoś, kto się ślizga na lewo i prawo bez ustanku i bijesz, a nie możesz trafić to się zmęczysz w późniejszych rundach.
- Tyson zatrzyma go między 10. a 12. rundą - przewiduje młody Fury.
Transmisję z boju o tytuł WBC królewskiej dywizji przeprowadzi 2 grudnia od godziny 2:45 telewizja Canal Plus Sport.