Tyson Fury (27-0, 19 KO) tryska humorem przed walką z Deontayem Wilderem (40-0, 39 KO), ale podkreśla, że dobrze wie, jak duża jest stawka tego pojedynku.
- Jeśli przegram, jeśli utracę to zero w rekordzie, to stracę wszystko, na co pracowałem. Mam nadzieję, że będzie to najtrudniejszy pojedynek w moim życiu. Na to się przygotowuję. Jeśli taki nie będzie, to będzie to łatwizna - stwierdził.
Do hitowej walki o pas WBC w wadze ciężkiej dojdzie 1 grudnia w Los Angeles. W roli faworyta stawiany jest Wilder, który ma atut w postaci nokautującego uderzenia.
- Ja widzę zagrożenie, zanim ono nastąpi, co jest błogosławieństwem. W pewnym momencie staniemy naprzeciw siebie i będziemy wymieniać ciosy. Jestem przekonany, że wytrzymam jego uderzenie. I sam w odpowiedzi go znokautuję - oznajmił Fury.
Dodał, że nie przeszkadza mu to, że walka odbędzie się w USA, a więc na terenie rywala. - Lokalizacja jest nieważna. Walka to walka, wynik będzie ten sam - powiedział.