FANTASTYCZNY JACOBS POKONAŁ NA PUNKTY DEREWIANCZENKĘ

Redakcja, Informacja własna

2018-10-28

Walka wieczoru o tytuł IBF World w wadze średniej  - na gali w nowojorskim Madison Square Garden Theater - była spektaklem na najwyższym poziomie, ale wyraźnie wyróżniał się w nim jeden aktor - Daniel Jacobs (35-2, 29 KO), który stoczył chyba najbardziej kompletną walkę w swojej karierze i wyraźnie - choć nie w oczach wszystkich sędziów - pokonał na punkty bardzo mocnego przecież Siergieja Derewianczenkę (12-1, 10 KO), z którym dobrze znał się z wielu sparingów. I jak widać wyciągnął z nich odpowiednią naukę...

Pod koniec rozpoznawczej przez większość czasu pierwszej rundy spokojnie boksujący Jacobs nagle przyśpieszył i trafił przy linach prawym podbródkowym, a potem potężnym prawym z góry, po którym Ukrainiec był zraniony i liczony. Szybko jednak wrócił dobrą drugą rundą, w której skuteczniej skracał dystans i zaskoczył Jacobsa mocną kombinacją. Trzecia runda była wyrównana. Jacobs nadal starał się kontrolować walkę lewą ręką i trafił kilkoma sierpowymi, ale Derewianczenko kontynuował ostry pressing i trafił kilka razy mocnymi ciosami przy linach. Czwarte starcie to z kolei kolejna dobra runda Jacobsa, który kontrolował Ukraińca pracą nóg, lewym prostym w różnych płaszczyznach i mocnymi ciosami z obu rąk. Derewianczenko wreszcie zbliżył się do Jacobsa na dłużej w piątej rundzie, rozpoczynał akcje podwójnym i potrójnym jabem i zaczął znajdować luki w obronie Amerykanina urozmaiconym atakiem z wielu kątów. Jacobs świetnie zaczął szóstą rundę, zmienił pozycję i trafił mocnym lewym sierpowym. I choć Ukrainiec powrócił kilkoma ładnymi akcjami, ''Miracle Man'' skontrował go prawym podbródkowym i zapisał rundę na swoje konto. Wyraźnie przeważał również w rundach siódmej i ósmej - znów zmieniał pozycje i trafiał naprawdę niebezpiecznymi, soczystymi ciosami, zwłaszcza podbródkowymi z obu rąk, utrzymując przy tym kontrolę za pomocą lewego prostego i elastycznego poruszania się w ringu. Pressing Ukraińca był coraz mniej efektywny, a walka wchodziła w decydującą fazę.

W dziesiątej rundzie Jacobs przyjął lewy sierpowy na środku ringu i wdał się w wymianę, ale szybko ostudził zapędy rywala jakością swoich mocnych uderzeń z defensywy, między innymi ciosami na korpus. Kapitalnie bronił się przy linach w kolejnym starciu i wciąż kontrował z wielką swobodą i precyzją. To był prawdziwy pokaz amerykańskiej szkoły boksu.  Ofensywny  flow ''Miracle Mana'' chwilami przypominał samego Sugar Raya Robinsona. I choć w ostatniej minucie walki Derewianczenko przeprowadził szalony szturm i był bliski poważnego zranienia Jacobsa, to zwycięstwo Amerykanina nie mogło podlegać dyskusji. Sędziowie punktowali jednak walkę dwa razy 115-112 dla Jacobsa i 114-113 (zupełnie niezrozumiałe) dla Derewianczenki. Dygresja na koniec - doceńmy jeszcze bardziej niż dotychczas występ Maćka Sulęckiego przeciwko fantastycznemu bokserowi, jakim niewątpliwie jest Jacobs.