WILDER KONTROWERSYJNIE ODPOWIADA BREAZEALE'OWI

Marcin Olkiewicz, Boxingscene

2018-08-09

Deontay Wilder (40-0, 39 KO) i Dominik Breazeale (19-1, 17 KO) mają ze sobą na pieńku nie od dziś. Czempion federacji WBC w wadze ciężkiej teraz chyba jednak nieco przesadził, w kontrowersyjny sposób wypowiadając się na temat syna swojego niedoszłego rywala.

Nienawiść pomiędzy oboma pięściarzami zaczęła się w lutym 2017 roku, kiedy to "Brązowy Bombardier" po swojej kolejnej obronie tytułu omal nie wdał się z Breazealem w bójkę. Całe zdarzenie miało miejsce w lobby 4-gwiazdkowego hotelu The Westin Birmingham. Obecnie Dominik od kilku miesięcy pozostaje obowiązkowym pretendentem do pasa dzierżonego przez pięściarza z Alabamy, ale ten w swoim kolejnym występie spotka się prawdopodobnie z Tysonem Furym. To irytuje Breazeale, który czekania ma już dość, o czym mówi ostatnio w mediach coraz dosadniej.

- Wszyscy wiemy, jaki jest cel działań Dominika Breazeale. On próbuje mnie sprowokować, bym z nim zawalczył, ale to nie zadziała, bo mnie nie da się wyprowadzić z równowagi takimi słowami. Dopóki nie gada nic o moich ziomkach, nie mam z jego paplaniną żadnego problemu - mówi Wilder, jednocześnie ostrzegają Breazeale, że kiedy już dojdzie do ich meczu, ten popamięta go na długo.

- Mam już ułożony w głowie plan na walkę z Breazealem. Gdy dojdzie ona w końcu do skutku, specjalnie zaproszę do ringu jego syna, by sam spojrzał w oczy człowiekowi, który tak bardzo okaleczył jego tatusia - odgraża się Wilder.

- Chcę, by spojrzeli mi w oczy! Cała historia z Breazealem jest zła i zakręcona. On próbuje sprawić, by ludzie mu współczuli, robi z siebie ofiarę, ale to się nie stanie. Odpowie za całe to gów**, które mówił - powiedział "Brązowy Bombardier".