ARTUR SZPILKA SPOTKA SIĘ W CHICAGO Z POGROMCĄ MARIUSZA WACHA?

Keith Idec, BoxingScene

2018-07-18

Artur Szpilka (21-3, 15 KO) niedawno obchodził 29. urodziny, nie jest więc może dojrzałym pięściarzem jak na standardy wagi ciężkiej, ale czas ucieka. Nie ma więc po co toczyć łatwych walk. Z takiego założenia Artur zawsze wychodził. I jeśli potwierdzą się informacje napływające zza oceanu, pięściarza z Wieliczki czeka już wkrótce bardzo trudna przeprawa.

Na początku 2016 roku "Szpila" atakował mistrza świata federacji WBC. W pierwszych minutach radził sobie dobrze, lecz potężna kontra z prawej ręki Deontaya Wildera wysłała go w krainę snu w dziewiątej rundzie. Półtora roku później przyszła dla wielu nieoczekiwana porażka, również przed czasem, z Adamem Kownackim. Szpilka rozstał się wtedy z trenerem Ronnie Shieldsem, wrócił do kraju i rozpoczął treningi pod okiem Andrzeja Gmitruka. Owocem tej współpracy była pewna wygrana na punkty nad doświadczonym Dominickiem Guinnem pod koniec maja. Ale tym razem czekać na niego będzie dużo trudniejsze zadanie.

Niepokonany Jarrell Miller (21-0-1, 18 KO), bo o nim mowa, w ostatnich trzech startach pokonał trzech byłych pretendentów do tytułu mistrzowskiego - kolejno Geralda Washingtona (TKO 8), Mariusza Wacha (TKO 9) i Johanna Duhaupas (PKT 12). W ostatnim występie ważył aż 138 kilogramów, jednak tak duża masa wcale mu nie przeszkadza. Dosyć zgrabnie przechodzi do półdystansu, a blisko rywala czuje się już jak ryba w wodzie. Federacje WBA, WBO i IBF notują go zgodnie na trzecim miejscu. Nazwisko Szpilki znajdziemy jedynie w zestawieniu WBC, w dodatku na dalekiej, trzydziestej drugiej pozycji. Ewentualny sukces przybliżyłby więc bardzo Artura do kolejnej mistrzowskiej szansy.

Amerykanin podpisał właśnie kontrakt z brytyjskim promotorem Eddie Hearnem na występy na platformie DAZN, czyli sportowym odpowiedniku Netflixa. Amerykanie będą musieli za taką usługę płacić niespełna dziesięć dolarów miesięcznie ($9.99). W zamian dostaną szesnaście gal rocznie z USA oraz kolejne szesnaście z Wielkiej Brytanii. Rachunek prosty - prawie trzy gale miesięcznie. Wszystkie dobrze "opakowane" i stojące na wysokim poziomie. Właśnie dlatego Hearn potrzebował kilku solidnych amerykańskich pięściarzy. Jednym z tych, którego przekonał do współpracy, jest właśnie Miller. Silny niczym tur Amerykanin pierwszy pojedynek w myśl tej umowy stoczy 6 października w Chicago. A przecież w tym mieście Polonia liczona jest w setkach tysięcy. I spragniona dobrego boksu. Artur zresztą już czterokrotnie boksował w tym mieście, odprawiając najpierw dwa razy Mike'a Mollo (KO 6 i TKO 5), a potem Ty Cobba (TKO 2) i Manuela Quezadę (TKO 3).

WIDEO: JOSHUA OMAL NIE POBIŁ SIĘ Z MILLEREM >>>

Miller coraz częściej wiązany jest z mistrzem IBF/WBA/WBO Anthonym Joshuą (21-0, 20 KO), ten jednak najpierw musi 22 września na stadionie Wembley w Londynie uporać się z Aleksandrem Powietkinem (34-1, 24 KO). Jeśli Jarrell pokaże się z dobrej strony w Chicago, może w końcu zmierzy się z Anglikiem. A te plany spróbuje mu pokrzyżować Polak. Co prawda kontrakty nie zostały jeszcze podpisane, lecz zdaniem "Big Baby", bo taki przydomek nosi osiłek z Brooklynu, obie strony są już bardzo blisko końcowego porozumienia.

- Potrzebuję efektownej wygranej i na pewno znokautuję Szpilkę. Każda walka to jakieś ryzyko, ale skopię mu tyłek - zapowiada jak zwykle pewny swego Miller.

Co ciekawe Amerykanin to bliski kumpel Adama Kownackiego (17-0, 14 KO), który zadał Arturowi porażkę przed czasem.

- Szpilka nie trenował wtedy na pełnych obrotach, bo popatrzył na Adama, potraktował go jak grubaska i zlekceważył. Adam nie wygląda może na atletę, ale ma cholerne zdrowie. Daje mi od lat wycisk na każdym treningu i wspólnym sparingu. Straciłem więcej komórek mózgowych sparując z Adamem, niż we wszystkich pozostałych walkach łącznie. Ludzie robią błąd lekceważąc Adama - dodał Miller.