MAŁE PIĘŚCI: RZESZOWSZCZYZNA

Jakub Biłuński, Opracowanie własne

2018-06-10

Wciąż kocham tego chłopaka z Rzeszowa, kocham tak mocno, jak może kochać miłośnik bokserskiego szaleństwa. Baldachówka, ''Bakro'', Lutoryż, ciocia Agnieszka, śmierć przed ''Przystankiem Alaska'' - kto nie żył w rzeszowskim getcie, nigdy wszystkiego nie zrozumie. Historię ''Cygana'' chciał kiedyś opisać w tomie wierszy sam ''Walczący Świr'', wysłał nawet Dawidowi do więzienia książkę z dedykacją. Teraz jednak najważniejsza jest inna podróż. Niech Dżyngis-chan wraca, wraca cały i zdrowy. Jego kibice modlą się o to codziennie, powtarzając jak mantrę grochowiakową ''Rzeszowszczyznę'', wielki symbol mistycznego bandytyzmu. 

Tu z kiepskiej drogi, z lichej strony 
Chrystus zielony nagle skoczy, 
Spojrzy spode łba prosto w oczy, 
Nie ogolony. 

To on pod daszkiem - zgięty, czujny, 
Z kolczykiem w uchu, lufą błyska 
I strąca z konia prosto w pył, 
W dymiący popiół kartofliska. 

A potem tylko szczątki rzuci 
Na krzak narosły szpikulcami. 
Ziemia się nadmie pagórkami, 
Nawet kartofel się zasmuci.