WSPOMNIENIE O MARKU KIEŁPIŃSKIM

Sławomir Ciara, Informacja własna

2018-05-21

Nie zdążył do klubu seniora

 

Nie był On pięściarzem, szkoleniowcem, ani bokserskim sędzią, czy też działaczem. Tymczasem jak nikt znał historię pięściarstwa na Pomorzu i Kujawach. Zwłaszcza historię związaną z boksem Chełmna i Świecia. A nazwiskami pięściarzy sypał z rękawa. W niedzielę, 13 maja br. zmarł Marek Kiełpiński.

 

Kiedy, w latach 70..i 80. ubiegłego stulecia, chełmiński FAM zaliczał się do krajowej czołówki, kiedy do Chełmna przyjeżdżali najlepsi juniorzy Polski Marek zawsze był blisko ringu. Takim zawodnikom jak bracia Sławomir i Marek Forsztkowie, Jan Urbaniak, Adam Tomasik, Mirosław Wyszyński, Mirosław Piotrowski, Krzysztof Dąbrowski, Franciszek Szamrowicz bił brawa. Przy ulicy Biskupiej w Chełmnie, w wojskowej hali kibicował także tym, którzy w późniejszych czasach odnosili międzynarodowe sukcesy, rozsławiając na kuli ziemskiej polski sport. Mam na myśli, brązowego medalistę igrzysk olimpijskich z Moskwy, Krzysztofa Kosedowskiego, brązowego medalistę mistrzostw świata juniorów z Jokohamy, Marka Ejsmonta, bydgoskiego króla nokautu Mirosława Kuźmę, wielokrotnego reprezentanta Polski wagi superciężkiej Marka Pałuckiego. To oni wówczas gościli w Chełmnie, startując w turniejach „Chełminski Ring”, jak również wyzwolenia tego miasta. Marek częstokroć po zakończonej walce, i ogłoszeniu werdyktu gratulował podając im rękę.

Sam zresztą tego doświadczyłem, kiedy po wygranym pojedynku, z jednym z pięściarzy FAM-u Chełmno, i zejściu z ringu otrzymałem od Marka podziękowanie. Dla mnie, dla początkującego juniora ten gest był budujący i motywujący do kontynuowania kariery. Takie chwile się pamięta.

Z Markiem znaliśmy się od 1976 roku, od turnieju „44” (taką miał nazwę), czyli ponad 40 lat. Kiedyś zapytałem Go dlaczego kibicuje akurat pięściarzom? Odpowiedział - Robię to dla swojego ojca, który kiedyś uprawiał właśnie boks i który wpoił mi tajniki tego sportu. Nic dodać, nic ująć.

Pomimo ciężkiej choroby, zawsze był optymistycznie nastawiony do życia. Wspierał sport, a zwłaszcza ten pięściarski. W ostatnich latach życia często widzieliśmy się w rodzinnym Świeciu na zawodach nie tylko bokserskich, ale również zapaśniczych. Zawsze służył radą i dobrym słowem. Wspominaliśmy okres powstania sekcji bokserskiej Wdy Świecie i starcia w wykonaniu miejscowych pięściarzy. Zapragnął nawet wstąpić w szeregi Pomorsko-Kujawskiego Klubu Seniora Boksu, by być blisko ukochanej sportowej dyscypliny. Niestety, tego nie doczekał. Odszedł przedwcześnie.

Cześć Jego Pamięci