WOJNA W TORONTO - STEVENSON I JACK NA REMIS

Redakcja, Informacja własna

2018-05-20

Adonis Stevenson (29-1-1, 24 KO) i Badou Jack (22-1-3, 13 KO) dali świetne widowisko w głównej walce wieczoru w Toronto. Ostatecznie sędziowie nie byli w stanie wskazać tego lepszego, dzięki czemu Haitańczyk z kanadyjskim paszportem utrzymał się na tronie WBC w limicie 79,4 kg.

Szwed, w przeszłości champion World Boxing Council kategorii super średniej, niby próbował boksować pressingiem, czynił to jednak ze sporą rezerwą, obawiając się mocnej bomby mistrza z lewej ręki. Stał szeroko na zakrocznej nodze i dopiero gdy przepuścił lewy rywala, próbował skontrować swoim prawym. Kilka razy nawet trafił, ale zdecydowanie większą aktywność wykazywał kanadyjski "Superman". Nie mógł trafić czysto na górę "śliskiego" pretendenta, więc czasami szukał też mocnego haku na korpus.

Jack dobrze rozpoczął piątą rundę, Stevenson z kolei lepiej finiszował na tym odcinku. Po przerwie Jack dwukrotnie zaskoczył oponenta bezpośrednim prawym krzyżowym. To tylko rozsierdziło championa, który zaczął go zasypywać swoimi bombami. Problem w tym, że Szwed niemal wszystkie te akcje zbierał na szczelny blok. Badou łapał wiatr w żagle. Na starcie siódmego starcia uderzył kilka razy prawym na dół, uśpił czujność mistrza, by strzelić bardzo mocnym prawym sierpowym na głowę. Za moment ponowił taką samą kombinację. Mistrz był w tarapatach, a gdy zabrzmiał gong na przerwę, promujący Szweda Floyd Mayweather Jr zgotował mu owację pod ringiem.

Kanadyjczyk w ósmej odsłonie nieco zmienił taktykę. Przyklejał się do przeciwnika o z bliska szukał mocnego uderzenia. Półtorej minuty mu to nieźle wychodziło, ale kiedy Jack zrobił krok w tył i trafił krótkim prawym podbródkiem, mistrz znowu stracił pomysł na walkę.

W dziewiątej rundzie, po dwóch w miarę równych minutach, Jack huknął potężnym lewym podbródkowym. Mistrz był przełamywany fizycznie i mentalnie. Ale ktoś, kto panuje tak długo, nie odda łatwo pola. W połowie dziesiątego starcia Stevenson wrócił z zaświatów bezpośrednim lewym w okolice splotu słonecznego. Challenger aż zgiął się w pół, ale obyło się bez liczenia.  Po przerwie "Superman" konsekwentnie bił większość ciosów lewym na dół. Jack cierpiał, przeżywał poważny kryzys, ale po minucie zaczął odpowiadać swoimi sierpami. Przed ostatnią rundą wszyscy kibice już stali. Obaj dali z siebie wszystko, choć więcej sił zachował Jack. To on lepiej zaakcentował końcówkę. Sędziowie ostatecznie wytypowali remis. Jeden z nich widział przewagę Jacka 115:113, lecz dwaj pozostali mieli na swoich kartach wynik 114:114. Tym samym Stevenson po raz dziewiąty obronił tytuł mistrza świata wagi półciężkiej federacji WBC w wadze półciężkiej.