BELLEW PO WIELKIEJ WYGRANEJ Z HAYE'EM: ŻYCIE TO SYF

Redakcja, iFL TV

2018-05-06

Tony Bellew (30-2-1, 20 KO) udzielił poruszającego wywiadu w szatni po wygranym pojedynku rewanżowym z Davidem Haye'em (28-4, 26 KO). Na gali w Londynie "Bomber" zastopował "Hayemakera" w piątej rundzie.

Zwycięzca przyznał, że ostatnie miesiące były bardzo trudne dla niego i jego rodziny.

- Kilka razy uroniłem kilka łez, kiedy siedziałem samotnie w pokoju hotelowym. Życie to syf, pieprzony syf. Tak jest od sierpnia ubiegłego roku. Ludzie nie mają pojęcia... Każdego wieczora widziałem, jak moja partnerka płacze. Albo wstaje zapłakana o piątej rano. Łamie mi serce, jak sobie myślę, przez co przeszła. Najtrudniejsze jest to, żeby nie zasmucić się w jej obecności, tylko wyjechać i płakać w samotności w hotelu - stwierdził.

- Nawet mi nie zależało na tej walce, to tylko kolejny pojedynek. Walka była dobra, znokautowałem go, ale wiedziałem, że go znokautuję. Życie to syf... Ludzie myślą, że to tylko blask świateł i pieniądze. A ja mam to w dupie. Mam to gdzieś, naprawdę mnie to wszystko nie obchodzi. To przerażające położenie, bo nie wiem, co robić dalej - dodał.

Bellew nie ukrywa, że jego partnerka chce, aby skończył z boksem. 35-latek nadal chce jednak walczyć, a jego potencjalnych rywali wymienia m.in. przebywającego na emeryturze Andre Warda (32-0, 16 KO) i zwycięzcę pojedynku Usyk-Gasijew.

- Kocham walczyć, uwielbiam to. Żyję dla takich chwil jak te. Kocham ten moment, kiedy otwierają się drzwi, kiedy widać światło, kiedy zaczyna się akcja. To jedyny moment, kiedy jestem wolny. W ringu jestem wolny od wszystkiego - oznajmił.