W ostatni dzień marca David Price (22-5, 18 KO) padł ciężko znokautowany, ale zanim to nastąpiło, wcześniej sam posłał Aleksandra Powietkina na deski. Dlatego też pomimo bolesnej porażki dostał wiatru w żagle i ani myśli kończyć karierę.
Olbrzym z Liverpoolu szybko się pozbierał po tej klęsce i ma wrócić do akcji już 27 lipca. Oczywiście nie ma mowy w tej chwili o jakiś konkretach i rywalach.
- Jeszcze odpoczywam i leczę wszystkie zaległe kontuzje, ale już myślę o kolejnym ruchu. Nie biorę przerwy i wracam jeszcze w lipcu. Wciąż wierzę w siebie i po niezłym rywalu w walce powrotnej, w kolejnym starciu chciałbym się spotkać z kimś z czołowej piętnastki rankingów. Podjąłem ryzyko, byłem o krok od wygranej, bo miałem Powietkina zranionego, jednak przegrałem z bardzo dobrym pięściarzem. Mimo wszystko udowodniłem, że mogę rywalizować na takim poziomie. Czuję się naprawdę dobrze, zarówno fizycznie, jak i mentalnie - przekonuje Price.