WILDER PRZETRWAŁ KRYZYS I ZNOKAUTOWAŁ ORTIZA!

Marcin Olkiewicz, Informacja własna

2018-03-04

Deontay Wilder (40-0, 39 KO) udowodnił dziś chyba wszystkim, że jest obok Anthony'ego Joshuy najlepszym obecnie pięściarzem kategorii ciężkiej. Amerykanin miał bardzo trudną przeprawę, ale ostatecznie przełamał w nowojorskiej Barclays Centre siejącego postrach Luisa Ortiza (28-1, 24 KO).

WILDER PROWADZIŁ - LICZBY WALKI >>>

Jeszcze kilka godzin temu wydawało się, że do pojedynku w ogóle może nie dojść - Ortiz miał ponoć problemy z przejściem badań na ciśnienie i rozważano zastąpienie go Charlesem Martinem. Na szczęście wszystko skończyło się na strachu. Pięściarz z Alabamy wniósł na wagę przed tym pojedynkiem najmniej od lat, co sugerowało, że postanowił w walce z Kubańczykiem postawić na szybkość. I to było widać.

TRENER WILDERA: BYŁO GROŹNIE, ALE WIEDZIAŁEM, ŻE SOBIE PORADZI >>>

Wszystko zaczęło się jeszcze spokojnie, obaj rozpoczęli z dużym respektem do siebie, ale to Ortiz kilkukrotnie skarcił czempiona celnymi kontrami. W drugim starciu Wilder co prawda posłał Kubańczyka na matę ringu, ale nie było tam czystego ciosu i sędzia słusznie nie liczył. Amerykanina to jednak mocno rozochociło i rzucił się na rywala, dzięki czemu po kilku nudnych minutach przez chwilę zrobiło nam się między linami gorąco. Ale tylko na chwilę, bo potem znowu wszystko wróciło do normy - tańczący wokół rywala Wilder i szukający półdystansu Ortiz. I właściwie w ten oto sposób można było opisać cztery pierwsze starcia.

FURY: PO TEJ WALCE WIEM JUŻ, ŻE ZNOKAUTUJĘ WILDERA >>>

Zanosiło się na ringowe szachy, ale w piątej rundzie w końcu pojawiły się iskry - Wilder złapał "King Konga" celnym prawym sierpowym, poprawił jeszcze jednym mocnym uderzeniem i Kubańczyk znalazł się na deskach. Na jego szczęście do gongu kończącego to starcie zostało tylko kilka sekund i Amerykanin nie zdołał wykończyć roboty. W szóstej rundzie doszło do kilku ostrych spięć, ale prawdziwe emocje pojawiły się znowu w starciu siódmym - teraz to Ortiz złapał czempiona znakomitym prawym sierpowym i "Brązowy Bombardier" musiał walczyć o przetrwanie. Czempion pokazał jednak charakter i zdołał przetrwać ten kryzys, unikając przy tym nokdaunu. Po tych zrywach obaj byli już potwornie zmęczeni, ale wydaje się, że to pretendent w kolejnych dwóch rundach wywierał presję na mistrzu. Wszystko do czasu.

WILDER PO ZASTOPOWANIU ORTIZA: UDOWODNIŁEM, ŻE JESTEM NUMEREM JEDEN >>>

W dziesiątej rundzie zregenerowany Wilder ponownie przedarł się przez obronę Ortiza potężnym prawym sierpowym  i ten mocno "zatańczył" na nogach. Tej okazji mistrz świata nie wypuścił już z rąk - rzucił się na zranioną zwierzynę, posłał Ortiza jeszcze dwa razy na matę ringu i sędzia, być może nawet odrobinę zbyt późno, przerwał to starcie. Oby więcej takich walk!

DEONTAY WILDER: JOSHUA I JEGO PROMOTOR BOJĄ SIĘ WALCZYĆ ZE MNĄ >>>

Dla Wildera wygrana nad Ortizem była już siódmą skuteczną obroną mistrzowskiego tytułu federacji WBC. Ewentualny pojedynek "Brązowego Bombardiera" ze zwycięzcą potyczki Joshua-Parker zapowiada się więcej niż ekscytująco.