BIWOL ZASTOPOWAŁ BARRERĘ!

Redakcja, Informacja własna

2018-03-04

Dimitrij Biwol (13-0, 11 KO) zanotował największy sukces w zawodowej karierze. Pokonując cenionego Sullivana Barrerę (21-2, 14 KO) obronił po raz drugi tytuł mistrza świata wagi półciężkiej federacji WBA.

Rosjanin od początku postawił swoje warunki. To on wywierał pressing  i ustawił swój dystans. Niby większy Kubańczyk chybiał o kilka centymetrów, a champion wchodził mu w tempo swoimi akcjami. Z równowagi nie wyprowadziło go nawet lekkie rozcięcie prawego łuku brwiowego w drugiej odsłonie. Trochę bezradny Barrera, należący przecież do ścisłej światowej czołówki, coraz częściej szukał jednego, nokautującego uderzenia. Ale to była woda na młyn dla Biwola, który odskakiwał i od razu doskakiwał z kontrą. Nie bił może mocno, za to piekielnie precyzyjnie. W czwartej rundzie znalazł lukę i strzelił lewym sierpowym na szczękę. Większość zawodników padłoby na matę, ale Barrera zagryzł zęby i konsekwentnie próbował mocnym ciosem odwrócić losy potyczki. W końcówce piątego starcia Kubańczyk trafił prawym sierpem na górę, ale Biwol zamortyzował wszystko ruchem głowy i nie odczuł za bardzo tej akcji.

Pretendent wydawał się bezradny, lecz nie składał broni. W siódmej rundzie trafił w wymianie mocnym prawym krzyżowym, ale nie potrafił ponowić akcji. W końcówce sam natomiast przeżywał trudne chwile. Kolejne trzy minuty to jeszcze większa przewaga reprezentanta "Sbornej".

Barrera ambitnie atakował, lecz był zbyt wolny na tle mistrza. Biwol nie tylko kontrolował walkę, ale jeszcze ją efektownie zakończył. W połowie ostatniego, dwunastego starcia trafił lewym prostym, szybko doskoczył z kolejnym lewym, po którym huknął prawym sierpem na szczękę, powalając dzielnego Kubańczyka. Ten ciężko wstawał, wyprostował się dopiero na dziewięć, jednak sędzia widząc jego mętny wzrok nie dopuścił go już do kontynuowania potyczki.