DEONTAY WILDER: NIE MA SZANS, BY ORTIZ DOTRWAŁ DO KOŃCA

Redakcja, Boxingtalk

2018-02-06

- Wszystko układa się znakomicie i gdyby walka miała odbyć się już w ten weekend, byłbym gotowy, żeby wejść do samolotu i lecieć. Niestety zostało mi jeszcze kilka tygodni czekania - mówi pewny swego Deontay Wilder (39-0, 38 KO), który w kolejnej obronie pasa World Boxing Council wagi ciężkiej skrzyżuje rękawice z Luisem Ortizem (28-0, 24 KO). Pojedynek odbędzie się 3 marca w Barclays Center na Brooklynie.

- Cieszę się, że kibice dostaną w końcu taką walkę. Pokażę im to to, co robię najlepiej w życiu. Wielu z nich uważa Ortiza za kogoś wyjątkowego, ja zaś uważam siebie za najlepszego. I dlatego też dałem mu drugą szansę. Niektórzy postrzegają mnie jako kogoś zarozumiałego, kibice nie rozumieją jednak, że tylko dzięki takiej pewności siebie można cokolwiek w tym sporcie osiągnąć. Kiedy więc pobiję już Ortiza, nie chcę potem słuchać żadnych wymówek - kontynuował "Brązowy Bombardier", dla którego będzie to już siódma obrona tytułu mistrza świata.

- On może być potencjalnie najgroźniejszym rywalem, z jakim dotąd się mierzyłem. Wyciągnie ze mnie to co najlepsze, ale może też wyciągnąć to, co u mnie słabsze. Na pewno jednak nie dotrwa do końca. Ten pojedynek zakończy się nokautem i wierzę, że mogę to skończyć naprawdę szybko. Ludzie myślą, że mam nokautujące uderzenie tylko w prawej ręce, bo nią kończę walki. Ale przyznam, że tak naprawdę mocniejszą jest ta lewa ręka. Zamierzam więc używać często lewego prostego. Słyszę często o jego czterystu walkach w boksie olimpijskim, ale to przecież waga ciężka, boks zawodowy i zupełnie inne warunki. Ortiz zobaczy coś, czego dotąd jeszcze nie widział. Chciał tej walki, więc ją dostanie, lecz obudzi się zdziwiony. Nadchodzą dobre czasy dla wagi ciężkiej - dodał Wilder, odnosząc się również do unifikacji trzech pozostałych pasów w wadze ciężkiej, jakie znajdą się w stawce starcia Anthony'ego Joshuy (20-0, 20 KO) z Josephem Parkerem (24-0, 18 KO) cztery tygodnie później.

- Lubię Parkera, kilka razy rozmawialiśmy przez telefon, lubią się też nasi trenerzy, jednak będę kibicował Joshui. Ale tylko dlatego, że nasze wygrane zbudują jeszcze bardziej naszą walkę w przyszłości - zakończył mistrz WBC.