MAŁE PIĘŚCI: MANIFEST BELGRADZKI (TITO I BENES)

2018-01-14, Jakub Biłuński, Opracowanie własne

Drugi tajemny zwiastun kwietniowej krucjaty, zapis monologu Benesa. Kosztujcie w spokoju i czekajcie na kolejne odsłony. Będą dozowane jak słodka trucizna, haki na wątrobę z piekła rodem.

Marijan Benes:

''Spotkałem się z Tito dwa razy. Był największym kozakiem tamtych czasów, wyróżniał się przy tym poczuciem humoru, dystansem do siebie. Kiedy pierwszy raz się z nim spotkałem, powiedział: 'To ty jesteś tym małym idiotą, który ciągle porywa się w ringu z motyką na słońce?'. Odpowiedziałem mu: 'Tak, to ja, nieślubny syn twojej stukniętej matki'. Zaczął trząść się ze śmiechu. Możecie o nim mówić, co chcecie, ale za jego rządów każdy dostawał uczciwą wypłatę - od sprzątaczy, przez górników, do lekarzy. Panował też spokój między ludźmi. Teraz ci sami ludzie skaczą sobie do gardeł i strzelają do siebie, a dżentelmeni grzebią w koszach na śmieci w poszukiwaniu śniadania. Tak jest w Zagrzebiu, tak jest w Belgradzie, tak jest w Banja Luce. Kiedyś to było nie do pomyślenia. I nie tylko to. Gdzie są na ten przykład klasowi bokserzy? W Jugosławii było ich tylu, że nie zdążyłbym tutaj wymienić nawet połowy. Ulubionym bokserem Tito był Parlov. To dzięki niemu mogliśmy boksować zawodowo. Wszystko płynęło jak melodia Gori Vatra na Eurowizji. Jedyne, czego żałuję, to losu Sretenovica, z którym historia obeszła się tak okrutnie. Ale nic nie jest idealne, nawet Jugosławia'' .

(Tłum. własne)

MANIFEST BELGRADZKI (CZTERY PROSTE) >>>

<< Powrót na stronę główną <<