NARODOWA GALA BOKSU - HIT CZY KIT?

Marcin Olkiewicz, Przemyślenia własne

2018-01-06

25 maja na stadionie Narodowym w Warszawie Marcin Najman organizuje galę boksu zawodowego, która nosi dumny tytuł "narodowej". Wielu powątpiewa w sukces tego przedsięwzięcia, zarzucając pomysłodawcy utopijne koncepcje i ograniczone możliwości. A może to wszystko jednak się uda i Najman wkroczy na dość ubogi ostatnio polski rynek niczym rycerz na białym koniu? Wszak wiara w sukces to pierwszy krok do jego odniesienia.

Wokalne występy Edyty Górniak, Liroya, czy zespołu Kombii, mają przeplatać walki bokserskie z udziałem Mariusza Wacha, Ewy Piątkowskiej, oraz oczywiście samego Marcina Najmana, który zawalczy z nikim innym jak Arturem Binkowskim. Wszystko ma zostać okraszone magią stadionu Narodowego i hukiem ponad pięćdziesięciu tysięcy kibicowskich gardeł. Brzmi równie przyjemnie jak... utopijnie. Dla wielu kibiców. Ale nie dla mnie.

Przede wszystkim należy pamiętać, że Marcin Najman ma już pewne doświadczenie w organizowaniu bokserskich eventów. Wszak to on stworzył pożegnalną, pokazową walkę Andrzeja Gołoty i wiele innych, mniejszych gal. Co prawda dotychczasowe imprezy "El Testosterona" nie były nawet zbliżone rozmachem do tej planowanej na maj, ale możemy mieć pewność, że Najman "wie z czym to się je". A to już pozwala wierzyć, że późną wiosną na największy stadion w Polsce w końcu zawita pięściarstwo.

W rzeczywistości wszystko rozbija się oto, jakim budżetem dysponuje organizator. Nikogo nie trzeba przekonywać, że przedstawiony projekt będzie horrendalnie drogi. Najman zapewnia, że pozyskał bogatych sponsorów, którzy są w stanie zapłacić za przyjazd na walkę z Mariuszem Wachem Bryantowi Jenningsowi, Dereckowi Chisorze czy Dmitrijowi Kudriaszowowi. Co do tego mam poważne wątpliwości. Ludzie bliżej związani z branżą wiedzą, ile "By By" zawołał swego czasu za przyjazd do Polski na walkę z Tomaszem Adamkiem. Nie wdając się w szczegóły, była to kwota zbliżona do tej, jaką Luis Fonsi otrzymał za zaśpiewanie z playbacku "Despacito" na sylwestrze w Zakopanem. Ogromna. Nie sądzę, by Najman i jego wspólnicy byli na taki wydatek przygotowani. A może są? Jeśli tak, chapeau bas.

Nie zapominajmy, że poza Wachem na gali mają zaboksować Ewa Piątkowska, Robert Talarek, Rafał Jackiewicz, i jeszcze kilku innych. Na każdy pojedynek trzeba przeznaczyć określoną gażę. Górniak, Liroy i zespół Kombii również nie zagrają przecież za darmo. Jeśli wszystko podliczymy, to całkiem możliwe, że mamy do czynienia z najdroższą imprezą w historii polskiego boksu. Albo z największym kitem.

Gdybym miał postawić swoje pieniądze na to, czy gala się odbędzie, wbrew przewidywaniom wielu kibiców bez większych zahamowań bym to zrobił. Obawiam się jednak, że nie będzie ona miała takiego rozmachu, jak się planuje. Oprócz ograniczeń finansowych problemem może być małe doświadczenie Marcina Najmana w organizowaniu imprez na takim poziomie, brak kontaktów w środowisku i "obycia" z negocjowaniem tak dużych umów. Mateusz Borek, który zorganizował już w Polsce dwie duże gale, a przy kilku poprzednich bardzo blisko pracował, do dziś mówi, że mógłby przeczytać tysiąc książek na temat organizacji bokserskich eventów, a nie dowiedziałby się tyle, ile miał okazję podczas swojej dotychczasowej przygody. Nie wiem, jak wiele Marcin Najman przeczytał książek, ale na tak dużą skalę gali jeszcze nie zrobił. To może być nie do przeskoczenia.

Mimo wszystko nawet, jeśli 25 maja na Narodowym nie zobaczymy takich gwiazd jak Bryant Jennings czy Dereck Chisora, to raczej nie ujrzymy również przysłowiowych Węgrów czy Słowaków. Najman doskonale wie, że na stadionie tacy rywale nie przejdą, a skoro liczy, że stać go na ściągnięcie bardzo klasowych oponentów, to zapewne spróbuje takich zakontraktować. Ja mimo wszystko pojedynek Wacha z Travisem Kauffmanem, Andrijem Rudenką, czy nawet Joey'em Abellem chętnie bym obejrzał. A tacy rywale powinni być dużo tańsi niż "Despacito". I co być może jeszcze istotniejsze, nie tak bezwzględni w negocjacjach.

Abstrahując od tego, co się wydarzy, osobiście mam do Marcina Najmana szacunek. Tak, szacunek. To odpowiednie słowo. Widać, że próbuje, stara się, robi coś dla całej dyscypliny. I za chwilę może być pierwszym, który zorganizuje galę boksu zawodowego na stadionie Narodowym, za co mocno trzymam kciuki. Kibice piszą, że we wszystkim, co robi, chodzi wyłącznie o pieniądze i splendor. Być może tak jest. Ale to nie zmienia faktu, że próbuje swoich sił w boksie. Znalezienie sponsorów, wynajęcie stadionu, zakontraktowanie pięściarzy, cała organizacja, to wszystko kosztuje sporo czasu i nerwów. Mimo to się w to bawi. Najman był i jest bardzo kiepskim pięściarzem, można krytykować go za wiele rzeczy, ale jeśli wszystko się uda, to po 25 maja będzie człowiekiem, który dla polskiego boksu zrobił więcej, niż wszyscy jego hejterzy razem wzięci.