POWIETKIN WYPUNKTOWAŁ HAMMERA W ELIMINATORZE WBA!

Redakcja, Informacja własna

2017-12-15

Stawka była bardzo wysoka, bo lepszy z tej dwójki miał zagwarantowaną pozycję oficjalnego pretendenta do tronu WBA wagi ciężkiej. W zakończonym przed momentem pojedynku Aleksander Powietkin (33-1, 23 KO) pokonał Christiana Hammera (22-5, 12 KO).

Po pierwszej w miarę spokojnej rundzie, od drugiej coraz częściej dochodziło do krótkich spięć w półdystansie. Rosjanin polował przede wszystkim prawym podbródkowym, zaś Rumun z niemieckim paszportem próbował odpowiadać prawym sierpem z bloku. W trzecie odsłonie "Sasza" do swoich kombinacji dodał ciosy na korpus, ciężko jednak było mu zepchnąć cięższego o piętnaście kilogramów rywala do odwrotu. W czwartym starciu - na samym początku i samym finiszu, reprezentant gospodarzy podłączył przeciwnika dla odmiany lewym sierpowym. Hammer ripostował obszernymi, mocnymi ciosami, ale coraz rzadziej. W końcówce piątej rundy był już na skraju liczenia, ale skontrował w tempo prawym sierpowym i na moment ostudził zapędy Powietkina. Zaraz potem zabrzmiał gong na przerwę. Po niej Hammer starał się pójść do przodu, być agresywniejszy, lecz Aleksander świetnie pracował nogami i większość jego akcji pruło powietrze. Na samym finiszu Powietkin ruszył na przeciwnika przy linach i znów nadział się na prawy sierp.

JOSHUA vs POWIETKIN LATEM 2018? >>>

Na początku siódmego starcia sędzia odebrał Hammerowi punkt za przetrzymywanie. "Sasza" podkręcił jeszcze bardziej tempo, próbując złamać oponenta. Padło sporo mocnych uderzeń, ale Rumun nie kapitulował. Czasem nawet odpowiadał. Zawrzało w końcówce ósmej rundy, gdy obaj wymieniali ciężkie bomby na środku ringu. W dziewiątej Powietkin wyraźnie przeważał, jednak twardy rywal przyjmował wszystko bez zmrużenia oka. I tak mijały kolejne minuty. Rosjanin próbował wszystkiego, ale nie złamał Hammera. Kiedy jednak zabrzmiał ostatni gong, oczywiste było, kto wygrał. Sędziowie punktowali 120:107, 120:108 i 119:108 - wszyscy na korzyść Powietkina. Walka z Anthonym Joshuą (20-0, 20 KO). Oj będzie się działo...