Promotor Oscar De La Hoya przyznał, że żałuje, iż nie było mu dane zmierzyć się w ringu z Miguelem Cotto (41-6, 33 KO), który nad ranem zakończył bokserską karierę.
Portorykańczyk przegrał w Nowym Jorku na punkty z Sadamem Alim (26-1, 14 KO). Zapewnia, że był to jego ostatni występ w ringu.
- Kiedy mówi o emeryturze, widać w jego oczach, że jest serio. Ale wojownik pozostaje wojownikiem. Nie wiemy, czy wróci. Miał w każdym razie świetną karierę, walczył z najlepszymi, z Floydem, Pacquiao... Mam żal, że sam nie miałem zaszczytu dzielić z nim ringu - oznajmił De La Hoya.
Porażka Cotto z Alim zaskoczyła wielu obserwatorów, ale "Złoty Chłopiec" podkreśla, że nie można mówić o sensacji.
- Ali to zawodnik z wielkim sercem, ktoś, kto lubi sprawiać niespodzianki. Raz po raz udowadnia ludziom, że się mylą. Nie widzieliśmy jeszcze najlepszego, co ma do zaoferowania - stwierdził.