PRZEDSTAWIAMY WAM DIMITRIJA BIWOLA

Łukasz Furman, Opracowanie własne

2017-11-03

Dimitrij Biwol (11-0, 9 KO) szybko awansował z mistrza tymczasowego WBA wagi półciężkiej na regularnego, a zaraz potem na pełnoprawnego championa w limicie 79,4 kilograma. Już jutro blisko 27-letni Rosjanin przystąpi do pierwszej obrony tytułu w starciu z Trentem Broadhurstem (20-1, 12 KO). Kim jest nowy champion i czy może godnie zastąpić odchodzącego na emeryturę Andre Warda?

Urodził się 18 grudnia 1990 roku w Kirgistanie jako syn Mołdawianina i Koreanki. Po raz pierwszy na salę bokserską trafił w wieku sześciu lat zainspirowany walką Mike'a Tysona, a w wieku jedenastu wraz z rodzicami przeprowadził się do Rosji - konkretnie do Sankt Petersburga. Ale do dziś na jego walkach kibice machają zarówno tymi rosyjskimi, jak i kirgistańskimi flagami.

Od najmłodszych lat Biwol odnosił sukcesy międzynarodowe. W 2005 roku zdobył złoty medal Mistrzostw Europy Uczniów (72kg), rok później został Mistrzem Europy Kadetów (75kg), pokonując po drodze przed czasem Polaka Dawida Sławińskiego, by po kolejnych dwunastu miesiącach (2007) sięgnąć po złoto Mistrzostw Świata Kadetów (80kg). Już w pierwszym roku kategorii juniorów (2008) doszedł do półfinału Mistrzostw Świata Juniorów. W 2012 roku w świetnym stylu stanął również na najwyższym podium Młodzieżowych Mistrzostw Świata. Dwukrotnie zdobył również tytuł Mistrza Rosji, zanim zdecydował się podpisać kontrakt zawodowy. Boks olimpijski zakończył ze świetnym rekordem 268-15. Odszedł na zawodowstwo, bowiem trener kadry wybierał Jegora Mechoncewa i stawiał właśnie na niego. Biwol nie chciał być numerem dwa. Fanem jego talentu jest między innymi znany brytyjski szkoleniowiec David Coldwell. - To naprawdę świetny pięściarz. Po odejściu Warda i słabszej ostatnio walce Kowaliowa może okazać się wkrótce numerem jeden. Zresztą bardzo chciałbym zobaczyć go w akcji z Kowaliowem.

Rosjanin postawił wszystko na jedną kartę. Zostawił żonę z dwójką synów w kraju (osiem miesięcy młodszy, starszy ma trzy lata), samemu trenując na co dzień bez nich na południu Kalifornii. - Bardzo za nimi tęsknię, ale boks to część mojego życia - mówi. Jutrzejszą potyczkę w Monte Carlo z Broadhurstem za oceanem pokaże stacja HBO.

Co prawda Biwol trafił na salę po obejrzeniu walki Tysona, lecz jego idolem i bokserem, którego naśladuje, jest od dawna Sugar Ray Leonard.

Podczas dzisiejszej ceremonii ważenia pretendent uzyskał górny limit wagi półciężkiej na styk. Biwol miał ćwierć kilograma zapasu.