TO BĘDZIE WOJNA!

Wojciech Czuba, Opracowanie własne

2017-09-16

Już dzisiaj dojdzie do najbardziej wyczekiwanego pojedynku w wadze średniej ostatnich lat! W wypełnionej tysiącami kibiców hali T-Mobile Arena w Las Vegas naprzeciwko siebie stanie dwóch wspaniałych wojowników, czyli Giennadij Gołowkin (37-0, 33 KO) i Saul Alvarez (49-1-1, 34 KO). W stawce tego świetnie się zapowiadającego starcia znajdą się należące do bestii z Kazachstanu mistrzowskie pasy WBC, WBA, IBF oraz IBO.

Który z tych dwóch bombardierów okaże się lepszy i zawładnie dywizją 72,5 kg? Transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi stacja Polsat Sport, początek od godziny 2:00. Tego nie można przegapić!

Faworytem bukmacherów jest 35-letni, urodzony w Karagandzie Gołowkin. Kazach bije z siłą parowego młota, o czym świadczy wynoszący aż 89 procent nokautów rekord, będący zarazem najwyższym takim wskaźnikiem w historii wagi średniej. Noszący przydomek GGG Kazach, który powstał od pierwszych liter jego imion i nazwiska: Giennady Giennadijewicz Gołowkin, od 2008 roku wykańczał przed czasem każdego, kto ośmielił się mu stanąć na drodze. Wśród tych, którzy padali od śmiercionośnych uderzeń Giennadija, znaleźli się między innymi tak uznani zawodnicy jak chociażby nasz Grzegorz Proksa, Matthew Macklin, Curtis Stevens, Martin Murray, niebezpieczny David Lemieux, czy utalentowany Kell Brook. Tylko ostatni pojedynek Gołowkina z marca tego roku potrwał pełen dystans, a niemałej sztuki wytrwania z czempionem z Karagandy dwunastu rund dokonał twardy Daniel Jacobs (32-2, 29 KO), ulegając mu jednogłośnie na punkty.

Czy mający 27 lat Alvarez niesiony dopingiem swoich fanatycznych meksykańskich fanów zdetronizuje obecnego króla? Wielu sądzi, że tak. Jako argumenty podają równie piorunującą co u Kazacha siłę ciosu, młody wiek i waleczność. Obecnemu mistrzowi wytykają natomiast, iż w swoich ostatnich pojedynkach (Brook i Jacobs) sporo się męczył i przyjmował wiele niepotrzebnych bomb. Na szczęście dla GGG dysponuje on granitową szczęką, dzięki czemu w sumie w 387 pojedynkach (licząc zarówno amatorskie, jak i profesjonalne walki), ani razu nie znalazł się na deskach, ani nie był liczony. Jednakże, jak mówi często przytaczane przez świętej pamięci Jerzego Kuleja hasło: "Nie ma odpornych, są tylko źle trafieni". Ciekawe, jak Gołowkin zniesie piekielne sierpowe Canelo, których przecież na pewno przynajmniej kilka dojdzie dzisiaj do celu?

Dla Alvareza bój o wielką stawkę i pieniądze (obydwaj mają zagwarantowane po 15 milionów dolarów, plus wpływy z PPV), będzie tak naprawdę pierwszym poważnym występem w dywizji do 160 funtów (72,5kg), albowiem wcześniej zawojował on wagę junior średnią, a w średniej jego przeciwnikami byli umiejętnie dobierani zawodnicy, często albo bez formy, jak Chavez Jr, albo o wiele lżejsi i słabsi fizycznie jak np. Khan. Wszystkie braki popularnego "Cynamona" uwidocznił cztery lata temu doskonały Floyd Mayweather Jr (50-0, 27 KO), który przez dwanaście rund bezlitośnie obijał młodego wilka. Wielkie problemy sprawił też dojnej krowie Golden Boy Promotions zawsze groźny i waleczny Miguel Cotto (41-5, 33 KO) w 2015 roku. Czy Alvarez wyciągnął z tych spotkań odpowiednie wnioski na przyszłość?

Na pewno dzisiejszej nocy zarówno jeden jak i drugi będą niezwykle zmotywowani i skoncentrowani. Oczywiście nie musimy się także martwić o ich przygotowanie fizyczne i formę, bo jak pokazała ceremonia ważenia, obaj na obozach nie próżnowali. Kto kogo przełamie? Kto będzie o włos szybszy? Kto będzie miał więcej szczęścia? Odpowiedź już za kilka godzin. Nie mrugajcie!