'CANELO CHCIAŁ OD ZAWSZE TEJ WALKI, TO JEGO PROMOTOR SIĘ BAŁ'

Redakcja, Informacja prasowa

2017-09-12

To już w sobotę! Wyczekiwana od wielu miesięcy walka Giennadija Gołowkina (37-0, 33 KO) z Saulem Alvarezem (49-1-1, 34 KO) w końcu dojdzie do skutku. Dlaczego dopiero teraz? Obóz Kazacha nie ma wątpliwości - To przez Oscara De La Hoyę!

- To nie była wina Canelo. On był gotowy, ale na taki krok nie była gotowa promująca go grupa Golden Boy. Rozmawialiśmy o tym pojedynku od trzech lat i w końcu się udało. Kibice zapamiętają nasz pojedynek - zapewnia Kazach, mistrz świata wagi średniej organizacji WBA/WBC/IBF.

- Pracowałem z wieloma zawodnikami, lecz żaden z nich nie był tak unikany jak Giennadij. Wyjątkowi zawodnicy podejmują wyzwania. Ali stanął naprzeciw Listona, Leonard wyszedł do Haglera, a Holyfield do Tysona. Teraz nareszcie doczekaliśmy się walki Gołowkina z Alvarezem. Canelo należą się za to słowa uznania, zresztą on również zawsze chciał tej konfrontacji. Cieszę się, że i jego promotor nareszcie poczuł się na tyle pewny, iż również się zgodził - dodał Abel Sanchez, szkoleniowiec Kazacha.

- To będzie brutalna walka. Skończy się prawdopodobnie w okolicach od ósmej do dziesiątej rundy. Jeden i drugi może wygrać przez nokaut. Któryś z nich moim zdaniem polegnie przed czasem - podgrzewa atmosferę sam Oscar De La Hoya.