ZMIENIĄ WYNIK WALKI RIGONDEAUX-FLORES, ALE NIE WARD-KOWALIOW

Redakcja, USA Today

2017-06-19

Komisja Sportowa Stanu Nevada prawdopodobnie zmieni wynik walki Guillermo Rigondeaux (18-0, 12 KO) z Moisesem Floresem (25-1, 17 KO), w kontrowersyjnych okolicznościach wygranej przez Kubańczyka w pierwszej rundzie.

Rigondeaux zadał decydujący cios już po gongu kończącym otwierające pojedynek starcie. Po analizie powtórek sędzia ringowy Vic Drakulich uznał, że uderzenie zostało wyprowadzone w ferworze walki i nie było celowe, w związku z czym ogłosił Kubańczyk zwycięzcą. Komisja rozważy jednak zmianę rezultatu na "no decision", dzięki czemu Meksykanin odzyskałby status pięściarza niepokonanego. Federacja WBA najprawdopodobniej zarządziłaby w tej sytuacji rewanż. Rigondeaux posiada jej pas w wadze super koguciej, a Flores był do niego obowiązkowym pretendentem.

Nic się natomiast nie powinno zmienić w przypadku wyniku walki Andre Warda (32-0, 16 KO) z Siergiejem Kowaliowem (30-2-1, 26 KO), która w niedzielny poranek odbyła się na tej samej gali w Mandalay Bay w Las Vegas. Bob Bennett, dyrektor wykonawczy Komisji Sportowej Stanu Nevada, stwierdził, że decydujące ciosy Warda - według części obserwatorów bite zbyt nisko - były zgodne z przepisami. Kathy Duva, promotorka Rosjanina, zamierza w poniedziałek złożyć protest, ale niewiele to pomoże.

- Kathy jest zdenerwowana, w końcu to jej zawodnik. Sądzę, że Tony [Weeks - sędzia ringowy] wykonał świetną robotę. Uważam, że przerwanie walki było słuszne - skomentował Bennett.

Dodał, że rozmawiał z Weeksem, który stwierdził, że nie ma zastrzeżeń co do legalności ciosów Warda.

Warto przy okazji nadmienić, że rzekomo należące do Weeksa konto na Twitterze nie jest tak naprawdę jego. Część kibiców, a nawet mediów naiwnie cytowała po walce tweety, w których arbiter miał się przyznać do błędnej oceny i pospiesznego przerwania starcia Amerykanina z Rosjaninem. Wystarczy jednak szybki rzut oka na treści zamieszczane przez autora, by zauważyć, że nie ma on nic wspólnego z osobą Weeksa. - To przerażające, że myślicie, że to prawdziwe konto - skomentował reakcje kibiców brytyjski promotor Eddie Hearn.