KRÓTKA WALKA I DŁUGIE DYSKUSJE - KONTROWERSYJNY NOKAUT 'RIGO'

Redakcja, Informacja własna

2017-06-18

Sporo zamieszania i kontrowersji po bardzo krótkiej walce Guillermo Rigondeaux (18-0, 12 KO) - pełnoprawnego mistrza WBA wagi super koguciej, z niepokonanym dotąd Moisesem Floresem (25-1, 17 KO), championem w wersji tymczasowej.

Wyższy o głowę Meksykanin od pierwszej sekundy rzucił się na "Szakala", zasypywał ciosami, ale wszystkie te uderzenia pruły powietrze. Znakomity w defensywie Kubańczyk chciał zaakcentować końcówkę pierwszej rundy i doskoczył do przeciwnika. Jedną ręką go trzymał, drugą bił. Gdy zabrzmiał gong, nie zdążył zatrzymać lecącej już bomby. Trafił lewym sierpowym na szczękę i znokautował Floresa. Wtedy zaczęło się zamieszanie.

Doświadczony arbiter Vic Drakulich rozpoczął analizę sytuacji. Były aż trzy opcje - dyskwalifikacja "Rigo" za to, że nielegalnie trzymał jedną ręką, a drugą bił. I to aż trzykrotnie. Drugim rozwiązaniem było uznanie walki za nieodbytą, jeśli by stwierdzono, że cios został wyprowadzony w ferworze, ale po zakończeniu rundy. Trzecią opcją był nokaut.

Ostatecznie uznano, że cios został zapoczątkowany, gdy gong jeszcze brzmiał. Był więc legalny. Potem Drakulich analizował, czy obrońca tytułu nie sfaulował. Stwierdził w końcu, że dwa pierwsze uderzenia były faulami i właśnie wkraczał do akcji, by mu zwrócić na to uwagę. Nie zdążył, ale ten ostatni, nokautujący cios, był już zadany prawidłowo, bez przetrzymywania. Po kilku minutach narad ogłoszono więc wygraną Rigondeaux przez nokaut.

- Mogę walczyć z każdym, z Łomaczenką włącznie - powiedział tuż po ogłoszeniu werdyktu mańkut z Santiago de Cuba.