W porównaniu z poprzednim występem lżejszy o dwadzieścia kilogramów Mike Perez (22-2-1, 14 KO) zadebiutował w kategorii cruiser i trzeba przyznać, że zrobił to z przytupem.
Kubańczyk należał do czołówki wagi ciężkiej, ale po porażce z Powietkinem postanowił poczynić spore zmiany. Znany z wielkiego talentu, ale i lenistwa, mańkut z Ciego de Avila zbił do limitu kategorii cruiser i mając jeszcze kilogram zapasu wyszedł do ringu w Belfaście, gdzie czekał na niego niepokonany dotąd Viktor Biscak (10-1, 7 KO).
Faworyt był jeden, ale i tak nikt się raczej nie spodziewał, że wszystko potrwa tak krótko. Perez odprawił rywala w zaledwie dwadzieścia dziewięć sekund!
Kubańczyk ma pozostać aktywnym zawodnikiem i po długiej przerwie boksować teraz regularnie. A być może już wkrótce doczeka się wielkich walk w limicie 90,7 kg.