PRZED NAMI ARCYCIEKAWE STARCIE BROOK vs SPENCE JR

Wojciech Czuba, Opracowanie własne

2017-05-24

W najbliższą sobotę na stadionie Bramall Lane w Sheffield naprzeciwko siebie staną dwaj świetni zawodnicy. Tytułu mistrza świata wagi półśredniej federacji IBF bronił będzie utalentowany Kell Brook (36-1, 25 KO), a zdetronizować go spróbuje znakomity Errol Spence Jr (21-0, 18 KO). Kto zwycięży w tej doskonale się zapowiadającej angielsko-amerykańskiej bitwie?

Mający 27 lat Spence Jr urodził się w Long Island, ale mieszka na stałe w teksańskim mieście Desoto. Ten niezwyciężony na zawodowych ringach zawodnik jako amator trzykrotnie zdobywał mistrzostwo swojego kraju w wadze półśredniej, a w 2012 roku reprezentował USA na igrzyskach w Londynie. Dotarł do ćwierćfinału, gdzie przegrał z Rosjaninem Andriejem Zamkowojem. Niedługo po powrocie z igrzysk podpisał kontrakt zawodowy z grupą Golden Boy i zgodnie z oczekiwaniami rozpoczął triumfalny pochód w drodze na szczyt.

W 2015 roku jego niezwykłe umiejętności i serie czterech efektownych triumfów przed czasem doceniła stacja ESPN oraz pismo Sports Illustrated, uznając Errola za prospekta roku. Rok później trenowany przez Derricka Jamesa pięściarz pojawił się między linami tylko dwukrotnie, ale za to dopisał do swojego rekordu bardzo cenne dwa skalpy. Łupem noszącego przydomek "The Trutch" Errola padł były mistrz świata Chris Algieri (21-3, 8 KO) oraz twardy czempion Starego Kontynentu Leonard Bundu (33-2-2, 12 KO).

Niewątpliwie w najbliższą sobotę mańkuta z Teksasu czekać będzie prawdziwa chwila prawdy i ogromna szansa na spełnienie swojego wielkiego marzenia, jakim jest dla niego tytuł mistrzowski. Czy niebojący się wyzwań Spence Jr powróci z jaskini lwa w Sheffield z tarczą, czy na tarczy? Zachowa zero w rekordzie, czy też je straci?

Faworytem, chociaż nieznacznym, wydaje się być 31-letni Brook. Za słynącym z ogromnej szybkości, precyzji i siły wyspiarzem przemawiać będzie nie tylko atut swojego rodzinnego podwórka, ale także doświadczenie. Bardzo popularny w Wielkiej Brytanii "Special K" zawodowo boksuje już od 2004 roku. Po zdominowaniu lokalnej sceny (tytuł mistrza Wielkiej Brytanii) bardzo szybko zaczął rozprawiać się z coraz mocniejszą czołówką swojej kategorii. Mimo ogromnych możliwości i potencjału na pas czempiona, musiał czekać aż do sierpnia 2014 roku, kiedy na ringu w słonecznej Kalifornii po świetnej i zaciętej walce pokonał lokalnego faworyta, mistrza IBF Shawna Portera (27-2-1, 17 KO).

Tytuł ten obronił trzy razy, by we wrześniu 2016 roku dokonać wymagającego ogromnej odwagi i pewności siebie wyczynu. Mianowicie wierzący w swoje siły Kell w O2 Arena w Londynie skrzyżował rękawice z występującym aż o dwie kategorie wyżej, siejącym pogrom i zniszczenie w dywizji średniej Giennadijem Gołowkinem (37-0, 33 KO). Ku zaskoczeniu ekspertów skazywany na pożarcie Anglik zawiesił Kazachowi wysoko poprzeczkę i szczególnie w początkowych rundach dał się mocno we znaki bestii z Karagandy. Niestety w piątej odsłonie, kiedy "GGG" zaczął coraz bardziej rozbijać dzielnego pretendenta, jego narożnik poddał go w obawie przed ciężkim nokautem. Decyzja trenera Kella - Brendana Ingle, była jak najbardziej słuszna, bowiem niedługo po walce okazało się, że Brytyjczyk po jednym z ciosów Gołowkina doznał groźnego złamania kości oczodołu. Lekarze operujący "Special K" zgodnie stwierdzili, że dalsza rywalizacja mogła poskutkować utratą wzroku.

Od tamtej emocjonującej i brutalnej wojny Brook pozostawał nieaktywny. Teraz po długiej przerwie na swojego rywala wybrał bardzo wymagającego i niebezpiecznego Spence'a Jr. Twierdzi w wywiadach, że w wadze półśredniej uważa się za numer jeden i nie boi się nikogo. Dowodząc prawdziwości tej tezy będzie chciał zapewne na oczach tysięcy swoich najwierniejszych fanów efektownie odprawić z kwitkiem przybysza z Ameryki. Ciekawe jednak, czy bokserski thriller z Gołowkinem nie pozostawił śladu w jego psychice i czy po tych ośmiu miesiącach przerwy jego mięśnie nie będą zardzewiałe i nadążą za młodszym o cztery lata i głodnym sukcesów Errolem?

Widowisko zapowiada się doskonale. Pytanie brzmi, czy w sobotnią noc staniemy się świadkami jednego z najlepszych pojedynków tego roku? Wszystko na to wskazuje.