SZYMAŃSKI WYPUNKTOWAŁ JACKIEWICZA, JEDNAK ZNÓW NIE OLŚNIŁ

Redakcja, Informacja własna

2017-05-20

Patryk Szymański (18-0, 9 KO) dopisał do swojego rekordu znane nazwisko Rafała Jackiewicza (48-17-2, 22 KO), ale w drugiej walce z rzędu był zraniony i wydaje się, że na tym najwyższym poziomie odporność na ciosy może stanowić spory problem dla zawodnika z Konina.

Pojedynek jeszcze na dobre się nie zaczął, a stary lis już był liczony. Szymański po podwójnym lewym strzelił prawym krzyżowym w okolice ucha. Na szczęście dla widowiska Rafał dzięki olbrzymiemu doświadczeniu przetrwał kryzys. Przewaga warunków fizycznych oraz siły były jednak zbyt duże. Patryk swoimi ciosami przebijał się przez szczelną zazwyczaj gardę Rafała, narzucał swój boks i nawet na moment nie pozwalał mu zbliżyć się do półdystansu. - Nie mogę go kurde złapać - mówił podirytowany Jackiewicz do Roberta Złotkowskiego przed trzecią odsłoną.

W trzecim starciu Rafał rzeczywiście zaczął trafiać, jego problem polegał natomiast na tym, że nawet gdy trafił czysto, to na Patryku nie robiło to wrażenia. W drugą stronę natomiast każde uderzenie bolało. I nagle... Jackiewicz pokazał to, z czego znany był przez całą karierę. Przepuścił lewy prosty rywala i po odchyleniu natychmiast skontrował prawym krzyżowym. Szymański zatańczył, Jackiewicz poprawił jeszcze jednym prawym i byliśmy o krok od sensacji. Zabrakło trochę czasu. Rundę piątą wygrał Patryk, lecz obraz potyczki już znacznie się wyrównał. - Czekam na kontrę - mówił w narożniku Jackiewicz. - No OK, ale czekasz trochę za długo - ripostował jego szkoleniowiec.

W szóstej rundzie byłego mistrza Europy dopadł chyba lekki kryzys, być może odłożyło się te kilkadziesiąt ciosów na korpus i stanął. Kiedy jednak zabrzmiał gong na siódmą, wyszedł odmieniony. I znów zranił przeciwnika kontrą w tempo. Szymański sprytnie sklinczował i za moment doszedł do siebie.

Po równym ósmym starciu, w dziewiątym pełną kontrolę przejął młodszy Patryk. Żeby było śmieszniej i ciekawiej, to Rafał znów lepiej wyglądał na finiszu i złapał jeszcze dwoma efektownymi kontrami Szymańskiego. Oczywiście przegrał, ale i obnażył niedociągnięcia młodszego o szesnaście lat rodaka. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na korzyść Patryka 95:92, 98:92 i 98:91. Redakcja BOKSER.ORG typowała 97:92.

- Rafał to rutyniarz, a ja ciągle się uczę i dla mnie to po prostu kolejny krok w karierze, kolejne cenne dziesięć rund. Stać mnie na to, aby dojść na sam szczyt - powiedział po wszystkim Szymański.

- W tym wieku nie ma już we mnie tego wojownika. Jestem 40-letnim ojcem, głową rodziny, ciężko mi się skoncentrować. Już mi się nie chcę. Teraz chcę obić dwóch mniej wymagających zawodników, dobić do pięćdziesięciu wygranych i skończyć karierę - stwierdził z kolei Rafał.