NADCHODZĄ LEPSZE CZASY

Marcin Olkiewicz, Przemyślenia własne

2017-05-15

Wśród kibiców i ludzi ze środowiska w ostatnich latach utarło się stwierdzenie, że boks zawodowy przeżywa kryzys. Masa polityki, układy, federacje rozdające paski od spodni na lewo i prawo - nie ma co ukrywać, sporo w tym racji. Każdy z nas z sentymentem wzdycha chociażby do lat dziewięćdziesiątych, kiedy to najlepsi walczyli między sobą, a twarzami pięściarstwa były takie postacie jak Mike Tyson, Lennox Lewis czy Roy Jones Jr. Ale was zaskoczę. Wbrew wszystkim patologiom nadchodzi dla pięściarstwa bardzo ciekawy okres, a za dawnymi czasami już niebawem nie będziemy musieli tęsknić.

Skąd ten mój opytmizm? Ano z czystej, może nieco idealistycznej, ale jednak analizy sytuacji, którą za chwilę wam przedstawię. Okoliczności sprawiają, że w najbliższym czasie właściwie w każdej z "cięższych" kategorii wagowych dojdzie do weryfikacji, dzięki czemu my, kibice, będziemy mogli się cieszyć pojedynkami na najwyższym poziomie. A co za tym idzie, zyska cała dyscyplina. Ale powoli. Zacznijmy od prognozy tego, co czeka nas w wadze ciężkiej...

Przede wszystkim ostatnio w tej kategorii narodziła się nowa gwiazda w postaci Anthony'ego Joshuy. Nie oszukujmy się - Władimir Kliczko był pięściarzem wielkim, ale przez lata zabijał emocje w tak kochanej przez wszystkich wadze ciężkiej. Teraz jednak to AJ jest osobą ciągnącą wózek z napisem "królewska dywizja". To on rozdaje karty, a to sprawia, że gra na pewno będzie ciekawsza. 27-letni Brytyjczyk nigdy nie daje nudnych pojedynków, jego występy zawsze budzą emocje i poruszenie w środowisku. Ponadto, za Anthonym stoi potężny promotor Eddie Hearn, który nie ma w zwyczaju prowadzenia swoich podopiecznych za rączkę. Jestem zatem głęboko przekonany, że panowanie Joshuy to dobra zmiana, a każda kolejna walka w jego wykonaniu to będzie starcie z kimś z absolutnego topu. Już teraz przebąkuje się, że jesienią czempion IBF i WBA podejdzie do rewanżowej walki z Władimirem. Jeśli istotnie tak się stanie, to bilety po raz kolejny sprzedadzą się w ekspresowym tempie, a na świecie transmisja obejmie znowu ponad sto czterdzieści krajów. A to przecież woda na młyn dla boksu, prawda?

Abstrahując od „mesjasza boksu” Joshuy, w kategorii ciężkiej mamy też przecież jeszcze dwóch innych mistrzów świata - Deontaya Wildera i Josepha Parkera. To prawda, ich ostatnie obrony tytułu to był żart. Jednak wiele wskazuje na to, że w swoim kolejnym występie obaj panowie zawalczą... między sobą. Ekipa "Brązowego Bombardiera" zdaje sobie sprawę, że szansa unifikacji tytułów w starciu z takim przeciwnikiem jak Joseph Parker może nie trafić się prędko, zaś ekipa z Nowej Zelandii marzy o dużym debiucie na amerykańskim rynku. Oczywiście, ten pojedynek to ciągle mrzonka i może też skończyć się na tym, że Wilder zawalczy w kolejnym występie tak jak nakazuje federacja WBC ze Stivernem, a Parker z Hughie Furym albo Dillianem Whytem, ale nawet jeśli w ten sposób potoczą się sprawy, to moim zdaniem obaj panowie i tak spotkają się w ringu jeszcze w tym roku. To nieuchronne. Jeśli jednak miałbym rokować, to najpewniej zobaczymy ich razem między linami już w połowie lipca, o czym za kulisami mówi się od dłuższego czasu. Nie jest też już tajemnicą, że prawdopodobnie na lipcowej gali z udziałem Wildera zawalczą Artur Szpilka i Izu Ugonoh.  Oczywiście w oddzielnych walkach.

Poza mistrzami świata w królewskiej dywizji mamy jeszcze  tak dobrych zawodników jak Luis Ortiz, Aleksander Powietkin czy ciągle zapowiadający swój powrót Tyson Fury. Do tego już 2 czerwca wśród olbrzymów zadebiutuje mistrz olimpijski i świata amatorów, Tony Yoka. Francuz ma naprawdę ogromne możliwości i jestem przekonany, że on również wkrótce zasili światową czołówkę. Kiedy ostatnio ta kategoria miała tylu ciekawych pięściarzy?

No dobra, ale dość przypuszczeń, czas na fakty. O ile w wadze ciężkiej trudno cokolwiek przewidzieć na sto procent i mimo ciekawej obsady zestawienia nie zawsze mogą być z najwyższej półki, to tego problemu od teraz nie będzie w wadze cruiser. Już na wrzesień planowany jest start turnieju „World Boxing Super Series”, w którym weźmie udział ośmiu najlepszych junior ciężkich świata. Zasady typowo turniejowe - każdy z każdym, przegrywający odpada, zaczynamy od ćwierćfinałów. Nie trudno wyrokować zatem, że już niebawem czekają nas typowe starcia na szczycie, a zwycięzcę tej zabawy będziemy z pełną odpowiedzialnością mogli nazywać najlepszym pięściarzem kategorii do 90,7 kg na świecie. Zresztą, dokładnie ten sam turniej w międzyczasie odbywał się będzie także w kategorii super średniej. Najlepsi z najlepszymi, jedno trofeum, jeden zwycięzca. Brzmi świetnie, prawda?

O zestawienia w kategorii junior ciężkiej i super średniej raczej nie mamy się więc co martwić, ale ciekawie będzie też w najbliższym okresie w kategorii półciężkiej. Już 17 czerwca czeka nas absolutne starcie na szczycie , czyli rewanżowa batalia Siergieja Kowaliowa z Andre Wardem, a dwa tygodnie wcześniej Adonis Stevenson podejmie naszego Andrzeja Fonfarę. Polsko-kanadyjskie starcie poprzedzi zaś inne, równie świetne zestawienie w tej samej kategorii - Eleidera Alvareza z Jeanem Pascalem. A więc czekają nas trzy starcia z absolutnego topu. A jeśli komuś mało, to w połowie lipca zobaczymy także eliminator pomiędzy Joe Smithem Jr i Sullivanem Barrerą. Nawet najbardziej wybredni kibice nie powinni narzekać.

Na deser waga średnia. Tu czeka nas hitowy tylko jeden, ale za to jaki pojedynek. Wielu nie wierzyło, że kiedykolwiek dojdzie do starcia Gennadija Gołowkina z Saulem Alvarezem, a jednak. Całkiem możliwe, że będzie to pięściarski szlagier tego roku i walka, która wygeneruje podobne zyski jakie wykręcały swego czasu wrześniowe starcia z udziałem Floyda Mayweathera Jr. W tej samej kategorii zdaniem wielu nieco naciąganym mistrzem jest jeszcze co prawda Billy Joe Saunders, ale i jego czeka w najbliższym okresie mała weryfikacja. 8 lipca w Londynie Brytyjczyk podejmie Avtandila Khurtsidze. I wcale nie będzie moim faworytem. We wrześniu i ta kategoria może zostać zupełnie przemeblowana.

Nie możemy też zapominać o niższych wagach, w których czekają nas między innymi kolejne występy genialnego Wasyla Łomaczenki, Manny'ego Pacquiao czy Terenca Crawforda. Reasumując - sami widzicie, że na najbliższe miesiące w boksie nie będziemy mogli narzekać. Ba! Wygląda wręcz na to, że po ostatnim dość ubogim w wielkie wydarzenia 2016 roku, ten wynagrodzi nam wszystko z nawiązką. Ktoś jeszcze ma ochotę napisać, że boks zawodowy przechodzi kryzys?