PIĘĆ NAJLEPSZYCH WOJEN W WADZE ŚREDNIEJ

Wojciech Czuba, Opracowanie własne

2017-05-11

W końcu stało się to, w co wielu bokserskich fanów zaczynało coraz bardziej wątpić. Na szczęście 16 września dojdzie do wyczekiwanego przez cały świat starcia Saula Alvareza (49-1-1, 34 KO) z Giennadijem Gołowkinem (37-0, 33 KO). W oczekiwaniu na tę wielką bitwę o tron wagi średniej poniżej przypominamy pięć innych fenomenalnych i legendarnych rywalizacji w limicie 72,5 kg. Oto one.

5. Gene Fullmer (55-6-3, 24 KO) vs Carmen Basillio (56-16-7, 27 KO), 28 sierpnia 1959.
Nie bez powodu pojedynek, który rozegrano na ringu w kalifornijskim mieście Daly City, prestiżowy magazyn The Ring wybrał walką roku. W stawce tego niesamowitego bombardowania znalazł się wakujący pas mistrza świata National Boxing Assocation. W czternastej rundzie noszący przydomek "Cyklon" Fullmer zastopował ambitnego rywala, którego od dalszego bicia uchronił wspaniały trener Angelo Dundee.

4. Tony Zale (67-18-2, 45 KO) vs Rocky Graziano (67-10-6, 52 KO) I, 27 września 1946.
Tego pamiętnego dnia na ringu Yankee Stadium w nowojorskim Bronxie "Skała" została skruszona przez naszego niesamowitego "Człowieka ze stali". Antoni Florian Załęski, bo tak naprawdę nazywał się nasz legendarny mistrz wagi średniej, przez bukmacherów i ekspertów skazywany był wówczas na porażkę w konfrontacji z młodszym o dziewięć lat zabijaką Graziano. Po straszliwym sześciorundowym thrillerze, który oglądający go na żywo razem z 40 tysiącami innych widzów Nat Fleischer określił później jako najbardziej dramatyczną walkę bokserską od czasów starcia Dempseya z Firpo, to Zale schodził z ringu jako mistrz. Chwilę wcześniej po niszczycielskim prawym sierpowym w tułów, błyskawiczny lewy sierpowy na szczękę niczym grom z jasnego nieba spadł na głowę Rocky'ego, kończąc spektakularnie tę rywalizację.

3. Harry Greb (107-8-3, 48 KO) vs Mickey Walker (94-19-4, 60 KO), 2 lipca 1925.
Ze względu na wrodzoną szybkość i nieprawdopodobny ciąg na przeciwnika Greba nazywano "Wiatrakiem z Pittsburgha". Niemal identyczny styl i ringową agresję prezentował ówczesny czempion dywizji półśredniej Walker, którego fani słusznie ochrzcili "Kieszonkowym Bulldogiem". Łatwo się domyślić, że gdy drogi tych dwóch bombardierów w końcu się skrzyżowały, na ringu w Nowym Jorku rozpętało się istne piekło. Po piętnastu szalenie brutalnych i zaciętych rundach jednogłośnie na punkty triumfował Greb. Warto jednak dodać, że jeszcze tej samej nocy doszło do rewanżu poza ringiem, gdy obaj wojownicy spotkali się przypadkiem w jednym z barów na Broadwayu i tym razem to Walker odpłacił swojemu pogromcy pięknym za nadobne.

2. Rocky Graziano (67-10-6, 52 KO) vs Tony Zale (67-18-2, 45 KO) II, 16 lipca 1947.
Do drugiej wojny tych dwóch godnych siebie czempionów doszło w Chicago Stadium. W słynnej hali "Wietrznego Miasta" panował wtedy tropikalny skwar, sięgający niemal 50 stopni! W takich warunkach z początku to Zale radził sobie lepiej, mając Graziano na deskach już w drugiej rundzie, a w piątej twarz Rocky'ego wyglądała już jak krwawa maska. Mimo potwornego bicia nowojorczyk po raz kolejny udowodnił, że nie na darmo nosi przydomek "The Rock", czyli "Skała". Ku osłupieniu kibiców i ekspertów w kolejnej odsłonie ruszył do furiackiej ofensywy i zasypał przeciwnika lawiną potężnych ciosów. Zainkasowawszy kilkanaście potężnych bomb wyczerpany Tony padł na kolana. Po liczeniu tylko do dwóch sędzia Johnny Behr widząc, w jakim stanie jest lokalny faworyt, przerwał dalsze zmagania. Co prawda zwolennicy "Człowieka ze stali" nie mogli pogodzić się z tą decyzją, ale wtedy wstrząśnięty arbiter wypowiedział słynne retoryczne pytanie: "Czy chcieliście, abym dopuścił tutaj do morderstwa?!".

1.Marvin Hagler (62-3-2, 52 KO) vs Thomas Hearns (61-5-1, 48 KO), 15 kwietnia 1985.
To spotkanie słusznie kibice i eksperci nazwali wojną. Już pierwsze trzy minuty tego pojedynku "Marvelousa" z "Hitmanem" zostały określone jedną z najlepszych rund w historii. Nieco spokojniejsza druga odsłona była tylko wstępem do ostatniego, ale jakże emocjonującego i dramatycznego zarazem, kończącego całe widowisko starcia numer trzy. Gdy tylko Hagler zranił Hearnsa swoim słynnym prawym sierpowym, natychmiast doskoczył do niego jak tygrys do rannej ofiary i momentalnie zdetonował na jego szczęce kolejny morderczy prawy sierp. Głowa mistrza z Detroit omal nie została oderwana od szyi, a sam zawodnik bezwładnie runął na deski. Hagler królem!