Przed zeszłotygodniową walką z Anthonym Joshuą zmotywowany Władimir Kliczko (64-5, 53 KO) powtarzał, że wzoruje się "nieśmiertelnym" Bernardzie Hopkinsie i chce tak jak on mocno po czterdziestce rozdawać jeszcze karty. Ostatecznie Ukrainiec przegrał przed czasem, ale miał wielkiego faworyta na deskach i napsuł mu sporo krwi.
Władimir wstrzymuje się jeszcze z ostateczną decyzją odnośnie swojej przyszłości. Ale legendarny "Kat" z Filadelfii radzi, by jeszcze nie rzucał rękawic w kąt i nadal boksował pomimo czterdziestu jeden lat.
- Gdybym to ja był na miejscu Kliczki, chciałbym szybko wrócić przed końcem roku. Dłuższa przerwa nie działa dobrze na zawodnika. Tak więc powinien wrócić w miarę szybko, lecz nie z rywalem najwyższej klasy, jak właśnie Joshua, tylko z kimś z zaplecza czołówki wagi ciężkiej - przekonuje Hopkins.
W wywiadach tuż po walce Kliczko twierdził, że chętnie jeszcze zaboksuje, ale tylko w rewanżu z Joshuą. Być może jednak z czasem zmieni zdanie i wybierze inną opcję.