FENOMENALNY ŁOMACZENKO POWRACA!

Wojciech Czuba, Opracowanie własne

2017-04-08

Ma 29 lat, a na półce między innymi dwa złote medale olimpijskie, dwa mistrzostwa świata i mistrzostwo Europy. Jako zawodowiec stoczył zaledwie osiem walk, ale mimo tego może się już pochwalić czempionatem w dwóch dywizjach. Niesamowity talent, wirtuoz, bokserski geniusz - takie określenia pojawiają się najczęściej przy nazwisku tego pięściarza. O kim mowa? Oczywiście o ukraińskim fenomenie, Wasylu Łomaczence (7-1, 5 KO), który dziś znowu wróci do "klatki". Podczas gali w amerykańskim mieście Oxon Hill w stanie Maryland w walce wieczoru mistrz z Białogrodu nad Dniestrem skrzyżuje pięści z wymagającym Jasonem Sosą (20-1- 4, 15 KO). Stawką tej bitwy będzie należący do gwiazdy grupy Top Rank pas mistrzowski WBO wagi super piórkowej. Transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi w naszym kraju stacja Polsat Sport.

Technika nie z tej ziemi

Łomaczenko karierę amatorską zakończył z nieprawdopodobnym wręcz rekordem 396 zwycięstw i zaledwie 1 (słownie - jedną!) porażką na koncie. Ten posiadający wrodzony i doskonale oszlifowany talent do walki zawodnik imponuje w ringu szybkością, techniką, pracą nóg i precyzją. Przez zdecydowaną większość ekspertów Łomaczenko - słusznie zresztą, jest uznawany za najlepszego pięściarza amatorskiego ostatnich lat.

Warto dodać, że od samego początku za rozwojem tej gwiazdy stał ojciec Anatolij, który do dzisiaj szkoli swojego syna i to właśnie dzięki niemu jako młody chłopiec Wasyl wybrał właśnie boks, chociaż pasjonował się także hokejem. W 2007 roku podczas mistrzostw świata w Chicago Ukrainiec poniósł jedyną swoją porażkę w boksie olimpijskim. W finale wagi piórkowej musiał uznać wyższość walczącego tak jak on z odwrotnej pozycji Rosjanina Alberta Selimowa, który zwyciężył na punkty 11:6. Co ciekawe już rok później po zdobyciu mistrzostwa Europy (Liverpool), Łomaczenko odpłacił się swojemu pogromcy i to z nawiązką, stopując Selimowa już w pierwszej rundzie podczas Igrzysk w Pekinie, gdzie sięgnął po złoty medal dywizji piórkowej. Zrobił to w tak świetnym stylu, że organizatorzy przyznali mu także prestiżowy Puchar Vala Barkera dla najlepszego zawodnika turnieju. Następnie w 2009 (Mediolan) i w 2011 roku (Baku) ponownie triumfował w mistrzostwach globu, a w kolejnych igrzyskach w Londynie w 2012 roku po raz drugi z łatwością stanął na najwyższym stopniu podium (tym razem w wadze lekkiej). Niedługo po tym triumfie zaczął z powodzeniem występować w zawodowej lidze World Series of Boxing, gdzie w 2013 roku od stycznia do maja stoczył sześć zwycięskich pojedynków.

Jedna wpadka i sukcesy

Jako profesjonał występujący pod banderą grupy Top Rank zadebiutował w październiku 2013 roku nokautując niezłego Jose Ramireza (28-7, 16 KO). W następnym roku, a dokładniej w marcu, sensacyjnie otrzymał szansę, aby już w drugim zawodowym występie zdobyć wakujący pas WBO wagi piórkowej. Jedyne, co musiał zrobić noszący przydomek "Hi-Tech" Ukrainiec, to pokonać twardego Orlando Salido (43-13- 4, 30 KO). Niestety dla Wasyla doświadczony i niezwykle wojowniczy zabijaka z Meksyku okazał się jeszcze zbyt dużą przeszkodą do pokonania i ku zaskoczeniu ekspertów i bukmacherów Łomaczenko poległ minimalnie na punkty. Mimo niespodziewanej porażki, Wasyl ani myślał się załamywać, czy też toczyć później walki na tak zwane przetarcie. Już w czerwcu zmierzył się z utalentowanym i niepokonanym Garym Russellem Jr (27-1, 16 KO) o ten sam tytuł WBO i po świetnej, zaciętej dwunastorundowej potyczce, zabrał trofeum do domu. Po trzech udanych obronach w czerwcu 2016 roku Łomaczenko postanowił spróbować szczęścia w wyższej dywizji i tak w piątej rundzie znokautował bez problemów mistrza wagi super piórkowej, Portorykańczyka Romana Martineza (29-3- 3, 17 KO). W swoim ostatnim występie "Hi-Tech" tylko potwierdził skalę swojego talentu, kiedy w listopadzie zeszłego roku w niespełna siedem rund zmusił do rezygnacji słynącego z nokautującego ciosu, niepokonanego i walecznego, ale w starciu z nim kompletnie bezradnego, Jamajczyka Nicholasa Waltersa (26-1- 1, 21 KO).

Twardziel z Camden

Prawdopodobnie ten sam los co Waltersa czekać będzie w sobotę w Oxon Hill 29-letniego Sosę. Warto jednak wyraźnie zaznaczyć, że urodzony w Camden w stanie New Jersey Amerykanin to na pewno nie pierwszy lepszy "ogórek", który na sam widok wielkiej gwiazdy padnie jak rażony piorunem i da się wyliczyć. O jego jakości niech świadczy fakt, że dwa lata temu noszący przydomek "El Canito" zawodnik zaskoczył świat remisując z siejącym pogrom i zniszczenie wspomnianym wyżej Waltersem. Natomiast w połowie 2016 roku znokautował niezwyciężonego wówczas Javiera Fortunę (31-1- 1, 22 KO), dzięki czemu zdobył tytuł WBA kategorii super piórkowej. Pięć miesięcy po tym sukcesie dopisał do swojego rekordu kolejny cenny triumf, odprawiając z kwitkiem ambitnego Anglika Stephena Smitha (24-3, 14 KO).

Jeżeli lubisz oglądać w akcji nieprawdopodobnie sprawnych i błyskotliwych, a przy okazji, co ważne, efektownie walczących mistrzów, to na pewno nie możesz przegapić dzisiejszego występu Łomaczenki. Ciekawe jak ten ukraiński fenomen poradzi sobie z amerykańskim pretendentem? A może zmotywowany Sosa sprawi sensację, jaką trzy lata temu zapisał się w historii skazywany na pożarcie Salido? Kto wie? W tym sporcie sekunda nieuwagi, moment zawahania, lub słabszy dzień, kosztują naprawdę wiele. Na tym zresztą polega jego piękno, czyż nie?