MENADŻER KLICZKI: NIE CHCEMY MIEĆ JUŻ NIC WSPÓLNEGO Z FURYM

Redakcja, Sky Sports

2017-04-05

- To wciąż ja jestem numerem jeden wagi ciężkiej - przekonuje Tyson Fury (25-0, 18 KO). Innego zdanie jest jednak obóz Władimira Kliczki (64-4, 53 KO), którego Anglik zrzucił z tronu organizacji WBA/WBO/IBF pod koniec listopada 2015 roku.

Przed Ukraińcem bardzo trudne zadanie. Już 29 kwietnia spotka się w Londynie na stadionie Wembley z Anthonym Joshuą (18-0, 18 KO) i jeśli wygra - choć faworytem bukmacherów nie jest, to odzyska dwa z trzech utraconych tytułów. Bo w stawce będą leżały pasy International Boxing Federation oraz World Boxing Association.

Jeśli Kliczko wygra, znów to on będzie rozdawał karty i wybierał rywali. Czy będzie dążył do rewanżu z Furym, który powoli układa sobie życie prywatne i wraca na salę treningową? Z tego co mówi Bernd Boente, wieloletni menadżer Władimira, raczej taka opcja nie będzie brana pod uwagę.

- Nie chcemy mieć z tymi ludźmi już nic wspólnego i nie chodzi o samego Fury'ego, ale całą grupę wokół niego. Władimir nie ma już osiemnastu lat i nie jest na początku kariery, a przez nich stracił półtora roku - mówi Boente.

- Być może Władimir jeszcze byłby na tak, bo on chce rewanżu, by udowodnić wszystkim, że jest lepszym pięściarzem. Za drugim razem wszystko wyglądałoby już inaczej. Fury jednak nie wyszedł do walki, zbywał nas, a my mamy już nowego rywala, w dodatku znacznie lepszego niż on - dodał menadżer Kliczki.