DAVID HAYE: BELLEW TO STRATA CZASU, ALE CHCIELI TEGO KIBICE

Redakcja, iFL

2017-02-28

- To będzie łatwa walka. Po prostu zdzielę tego idiotę w głowę i będzie po wszystkim. Nigdy wcześniej nie byłem w takiej formie jak teraz - zapowiada David Haye (28-2, 26 KO), który już w sobotę skrzyżuje rękawice z Tonym Bellew (28-2-1, 18 KO).

Na konferencjach prasowych i w wywiadach bombardier z Liverpoolu dokuczał "Hayemakerowi", że ten wrócił do boksu tylko dlatego, bo skończyły się mu pieniądze. David przyjmuje to wszystko z uśmiechem.

- Oni mówią, że wróciłem do boksu jako bankrut i dla pieniędzy. Tylko że mogę kupić każdy samochód o jakim zamarzę, posłać dzieci do najlepszych szkół, a dom Bellew mógłbym wykupić sto razy. O jakim więc bankructwie oni mówią? Oczywiście nie mogę się równać z Floydem Mayweatherem, ale żaden inny brytyjski pięściarz nie może się w tym względzie jeszcze równać ze mną. Cały czas trenowałem, nawet gdy nie mogłem boksować, bo byłem przekonany, że jeszcze do boksu wrócę. A wiecie dlaczego? Bo jestem przekonany, iż nie osiągnąłem jeszcze tego, na co mnie tak naprawdę stać. Oczywiście osiągnąłem sporo, bo przecież byłem mistrzem Europy, zunifikowanym mistrzem świata kategorii cruiser i mistrzem WBA wagi ciężkiej, ale moim celem było zostać numerem jeden w wadze ciężkiej. Tego jeszcze nie osiągnąłem, a na pewno stać mnie na to - tłumaczy niespełna 37-letni mocarz z Londynu. Na ostatniej konferencji dał się jednak znów ponieść emocjom.

- Skrócę cię o ten pier... łeb. Nich więc lepiej ci wszyscy twoi kibice, gdy już wrócisz po porażce do Liverpoolu, okażą ci wsparcie i pomoc, bo będziesz takiej pomocy potrzebował. Moja prawa pięść wyląduje na twojej głowie i to będzie twój koniec. Gdy zderzysz się z busem, lądujesz w szpitalu, a ja biję właśnie tak mocno. Dziś uderzam jeszcze mocniej niż w przeszłości. Kiedy wróciłem, w tych dwóch walkach z De Morim oraz Gjergjajem bardziej chodziło o to, by poczuć na nowo swoje ciało, swoje mięśnie, teraz jednak trenowałem znacznie ciężej i lepiej. Wiem więcej o sobie, lepiej oddycham podczas walki, wiem ile mogę zadać ciosów na rundę, biję bardziej regularnie, lecz przede wszystkim dużo mocniej - kontynuował zmotywowany Haye.

- Jestem lepszym zawodnikiem niż przed tymi problemami z barkiem. Przypomnijcie sobie, co reprezentowałem w latach od 2007 do 2010, a potem wyobraźcie sobie, że dziś jestem dużo mocniejszy niż wtedy. Ludzie jeszcze w to nie wierzą, bo nie mieli okazji tego zobaczyć, ale ja to czuję, widzi to mój trener i moi sparingpartnerzy. Już w zeszłym roku pokonując tych dwóch słabszych rywali czułem się dobrze, jednak nie ma żadnego porównania z tym rokiem. Biję potwornie mocno i już wkrótce kibice będą mieli okazję również się o tym przekonać. Kiedyś pokażę światu materiały z tych przygotowań w filmie dokumentalnym. Naprawdę nigdy wcześniej nie byłem w takim gazie jak obecnie. Jeśli więc nie wydarzy się nic niespodziewanego, zostało mi jeszcze kilka lat na naprawdę wysokim poziomie. Walka z kimś takim jak Bellew to tak naprawdę strata czasu, fatalne zestawienie, ale skoro chcieli tego kibice... On się sam prosił o nokaut, więc teraz go dostanie - zakończył.

Gala z Londynu od 19:00 na antenie Polsatu Sport Extra, natomiast od około 23:00 (po zakończeniu walki Masternak vs Kubicz) również na Polsacie Sport.