DARIUSZ SKOP O WALCE Z BALSKIM: WYJDĘ DO RINGU, BY WYGRAĆ WALKĘ

Ireneusz Fryszkowski, RingBlog.pl

2017-02-27

O pojedynku z Adamem Balskim (7-0, 6 KO), pracy trenera, brytyjskim boksie i walce Haye vs Bellew - porozmawialiśmy z Dariuszem Skopem (6-1, 2 KO).

- 4 marca spotka się pan z Adamem Balskim w Dzierżoniowie. Na co dzień mieszka, trenuje i walczy pan w Anglii. Jak doszło do zakontraktowania tego pojedynku?
DS:
Byłem na gali organizowanej przez promotora Mariusza Grabowskiego i stałem w narożniku Michaela Sprotta. Rozmawialiśmy o kilku sprawach, w tym o potencjalnej walce z Adamem. Później skontaktował się ze mną matchmaker grupy Robert Krzak i tak oto dojdzie do pojedynku.

- Ile było czasu na przygotowania?
DS:
Na przygotowania miałem sporo czasu. Około 10-11 tygodni.

- Sparował pan kiedyś ze Michaelem Sprottem. Teraz też pomagał w sparingach do walki z Balskim?
DS:
Tak, sparowałem z nim kiedy był w lepszej formie. Teraz nie. Adam Balski to zupełnie inny przeciwnik. Szybszy i lepiej poruszający się. Miałem innych sparingpartnerów, dobranych stylowo i parametrami do najbliższego przeciwnika.

- W Anglii czy w Polsce? Co to za nazwiska?
DS:
Trenowałem głównie w Anglii. Jeśli chodzi o sparingpartnerów, były to znane nazwiska, ale zachowuję je dla siebie.

- Adam Balski to prospekt w Polsce, nowa nadzieja wagi cruiser. Promotorzy wiążą z nim wielkie plany. Pokrzyżuje je pan?
DS:
Jest plan taktyczny na walkę. Wychodzę, by ją wygrać. Adam dobrze pokazał się w walkach z twardym jak zawsze Rusiewiczem i Brudowem. Udowodnił swoją wartość. Teraz ja pokażę, na co mnie stać.

- Ale analizując pana rekord kibice mogą zadać pytanie, jak Skop może wygrać z Balskim, jeśli przegrał przez TKO z Rainisem Porozovsem – zawodnikiem z rekordem 5-12-1?
DS:
Wychodziłem do walki, gdzie ważenie odbyło się późno i wyszedłem osłabiony. W ostatniej rundzie zawodnik złapał mnie podbródkowym, wstałem z desek, a trener od razu rzucił ręcznik. Byłem gotowy walczyć, ale było po wszystkim. Sparowałem z różnymi zawodnikami, więc liczę na wyniesione doświadczenie z tych walk.

- Mariusz Grabowski, promotor Balskiego, w wywiadzie dla bokser.org studzi pana zapał i mówi, że "przygotowania Skopa gdzie by nie były - czy w Anglii, czy w Polsce czy, w USA, to nic nie da".
DS:
To co się dzieje poza ringiem mnie nie interesuje. Mariusz Grabowski promuje mojego przeciwnika, więc przez myśl mu nie przechodzi, że mógłby przegrać.

- Po tej przegranej walce mówił pan w brytyjskiej telewizji, że chciałby skupić się na pracy nóg, skracaniu dystansu i bardziej agresywnej postawie w ringu. To zobaczymy z Balskim?
DS:
Nie mogę zdradzać szczegółów planu na walkę.

- Kto będzie stał w pana narożniku? Trener brytyjski, czy ktoś z Polski?
DS:
Trener John Houston, z którym na co dzień trenuję i prawdopodobnie Adrian Bacik, który trenował mnie ostatnio, gdy byłem w Polsce.

- Załóżmy, że wygrywa pan z Balskim. Co dalej?
DS:
Koncentruję się na najbliższej walce. Będę boksować z nim jeszcze raz, gdyż jest taka klauzula o rewanżu.

- W przypadku wygranej?
DS:
Tak. Jeśli wygram.

- Dariusz Skop jako bokser nie jest dobrze znany kibicom w Polsce. Od kiedy mieszka pan w Anglii i jak to się stało, że się pan tam znalazł? Wyjazd za pracą czy boksem?
DS:
W Anglii mieszkam już ponad trzy lata. Nigdy nie bałem się wyzwań i sporo podróżowałem. Tym razem wybór padł na Anglię. I boks i praca. W tym momencie robię to co lubię i potrafię.

- Ma pan tam promotora, czy sam sobie organizuje walki i opłaca trenera?
DS:
Trenera mam zapewnionego, natomiast jeśli chodzi o promotorów, to jestem z nimi w kontakcie.

- Co to znaczy? Jest pan związany z jakąś grupą, czy występuje gościnnie na ich galach?
DS:
Jestem wolnym zawodnikiem. Teraz występuję gościnnie na gali Tymex Boxing Promotion.

- Był pan w narożniku Micheala Sprotta podczas jego walki na gali w Łomiankach z Marcinem Siwym. Jak to się stało?
DS:
Od czasu do czasu mam kontakt ze Sprottem. A że gala odbywała się w Polsce, to nie mógłby mieć nikogo lepszego, kto mówi po polsku i angielsku, a przy tym może sekundować w narożniku.

- Nie miał nic przeciwko, że będzie mu pan rady dawał w czasie walki? Tu zawodnik z kilkoma walkami zawodowymi, a on doświadczony weteran ringu, który walczył z mistrzami świata jak Brewster, Czagajew czy Joshua?
DS:
Zapytałem Michaela, czy mam go rozgrzać na tarczy, czy preferuje swoje kombinacje i zdecydował, abym to ja zrobił. Sprott kiedyś był solidnym zawodnikiem, a zwycięstwo nad nim gwarantowało duże wyzwania sportowe i finansowe. Dobrze czytam walkę w ringu. Widzę słabości przeciwnika i daję najwyżej dwie, trzy wskazówki, bo więcej zawodnik nie jest w stanie zapamiętać podczas przerwy. Poza tym oprócz mówienia pokazuję to co mówię i motywuję. Jeśli ktoś walczy słabo, mówię, że jest beznadziejny i jak się nie polepszy to poddam walkę. Tak samo mówiłem do Sprotta, kiedy walczył z Marcinem Siwym, bo kondycyjnie nie był przygotowany na te sześć rund, a dotrwał do końca dzięki ambicji.

- Czyli Marcin Siwy nie pokazał się z dobrej strony ze Sprottem w tej walce? Taki należy wyciągnąć wniosek?
DS:
Marcin sam powiedział po walce, że nie miał zbyt udanych przygotowań i to było widać. Wygrał ze Sprottem, doświadczonym zawodnikiem i miał swoje momenty. To jest dobry materiał do analizy i do pracy nad sobą. Marcin Siwy to sympatyczny zawodnik, z bardzo mocnym ciosem i życzę mu jak najlepiej.

- W polskiej wadze cruiser robi się coraz ciaśniej, a poziom zawodników mamy światowy. Jak pan widzi swoje miejsce pośród nich?
DS:
Jest stary mistrz Krzysiek Włodarczyk, niedawny mistrz Krzysiek Głowacki i Mateusz Masternak, który moim zdaniem jeszcze pokaże na co go stać. Gdy poziom się podnosi i jest rywalizacja, zawodnicy stają się lepsi, a to tylko pomaga robić postępy. Trzeba pracować nad sobą i jeździć na sparingi. To droga do osiągnięcia postępu.

- Który z nich jest najlepszy? Michał Olaś po sparingach z nimi stwierdzi, że Głowacki.
DS:
Ja nie miałem przyjemności sparować ze wszystkimi. Każdy z nich ma swoje atuty. Włodarczyk mocny cios, Głowacki odwrotną pozycję i dobry timing. Mateusz natomiast jest zawodnikiem wszechstronnym i bardzo dużo potrafi. Jest świetny technicznie, potrafi różnicować siłę ciosu i dobrze bije kombinacjami. Jeśli pójdzie za ciosem, gdy już zrani przeciwnika, to może rywalizować z każdym na świecie jak równy z równym.

- Michał Olaś. Rekord zawodowy macie zbliżony. Może z nim walka? Wyzwanie sportowe również duże. A jak sam pan twierdzi w wywiadach, trzeba podnosić poprzeczkę.
DS:
Michał Olaś ma doświadczenie z ringów amatorskich i z serii WSB. Na pewno jest to ciekawy zawodnik i warto zwrócić na niego uwagę. Oglądałem jego walkę z Rusiewiczem, gdzie dobrze się pokazał. Ja mam w głowie walkę na gali w Dzierżoniowie 4 marca i na tym teraz się koncentruję.

- To wróćmy jeszcze do Wielkiej Brytanii. Pracuje pan tam jako trener, obserwuje boks brytyjski od kuchni. Co jest takiego, że dziś to Brytyjczycy wiodą prym w boksie światowym?
DS:
To co mogę powiedzieć, to ilość organizowanych gal w tygodniu i to w różnych miastach. Liverpool, Birmingham, Manchester, Londyn. Co za tym idzie jest większa konkurencja wewnątrz bokserów. Warto nadmienić tutaj fakt, że zazwyczaj to bokser jest odpowiedzialny za opłacenie wszystkiego, tj. przeciwnika, promotora i jeśli coś zostanie, to ma gażę dla siebie, a jeśli nie, to dokłada ze swojej kieszeni. Tutaj jest kilku zawodników, którzy są bardzo medialni i bez problemu wyprzedają hale czy też stadiony.

- To może lepiej zaproponować polskim bokserom, którzy upodobali sobie USA do podnoszenia bokserskich umiejętności bliższy i prężny brytyjski rynek bokserski?
DS:
Ja nie jestem promotorem. Mam za małą wiedzę, by się wypowiadać na ten temat. Jak widać u nas w Polsce mieszkając i trenując też można zostać mistrzem świata.

- Bokserzy z polskimi nazwiskami na stale mieszkający w Anglii pojawiają się często na kartach walk. Widzi pan jakieś bokserskie talenty, diamenty do oszlifowania wśród naszej emigracji?
DS:
Nie śledzę aż tak uważnie rynku bokserskiego w Anglii. Na pewno, jeśli tutaj jest się ktoś w stanie przebić, ma odpowiednie umiejętności i wiek, to warto w niego zainwestować.

- Haye vs Bellew to walka tylko dla pieniędzy, czy jednak Tony ma jakieś sportowe szanse?
DS:
Tony ma przede wszystkim jaja. Tego nie można mu odmówić. W czym mógłby być lepszy od Haye'a ciężko jest mi sobie wyobrazić. Haye nabrał sporo mięśni i jest znacznie silniejszy niż Bellew. Pytanie tylko, czy jest w stanie wrócić do poziomu, gdy stopował Chisorę? Dotychczas stoczył dwie walki z mało wymagającymi rywalami. Jeśli Haye zawalczy na miarę swoich umiejętności, to walka skończy się jego zwycięstwem w pierwszej połowie dystansu. A poza tym to jest wielkie wydarzenie medialne i razem zarobią mnóstwo pieniędzy. Jak sam Tony mówi – jest za mały na wagę ciężką, więc on walczy z Davidem by go pokonać i dla pieniędzy.

- Kibicom w Anglii też udzielają się takie emocje jakie serwują nam Haye i Bellew przed walką?
DS:
Tutaj jest boom na duże walki. Mam znajomych, którzy latają na wielkie walki jak Kliczko vs Fury czy Pacquiao vs Mayweather. Czekają, by tylko kupić bilet. Boks jest w Wielkiej Brytanii bardzo popularny, a zawodnicy bardzo znani. Do tego należy dodać zgrzyty na konferencjach prasowych, podgrzaną atmosferę i walka zaczyna żyć własnym życiem.

- Zimnochowi chyba służy jednak brytyjska szkoła boksu? Pokonał wyraźnie i przed czasem Mike'a Mollo w rewanżu.
DS:
Krzysiek starał się trzymać przeciwnika na dystans, używając lewego prostego, którym wyprzedzał Amerykanina. Zaskoczyło mnie to, ze Mollo nie ruszył do frontalnego ataku od pierwszej rundy, a chciał boksować. Widać trzecia runda, gdy było blisko wygrania przed czasem, zabrała obu zawodnikom sporo energii i Polak nie śpieszył się, by wygrać jak najszybciej pojedynek. Z drugiej strony były później przestoje u Krzyśka i kilka niepotrzebnie przyjętych ciosów. Widać, że zdecydowanie większa waga poprawiła siłę u Zimnocha i zabrała trochę kondycji. Dobry materiał do analizy dla jego teamu.

- Planuje pan na stałe wrócić do Polski?
DS:
Nie wiem jaka będzie przyszłość. Póki co zostaję tutaj gdzie jestem.

- Wygrana z Adamem Balskim wpłynęłaby na tę decyzję?
DS:
Na razie koncentruję się na walce. Tutaj mam swoją pracę do wykonania.

- Chciałby pan na koniec wysłać jakiś komunikat Adamowi Balskiemu?
DS:
Adam podchodzi do pojedynku poważnie, ja również, więc niech wygra lepszy.

- A kibicom? Dlaczego powinni obejrzeć, jak zaprezentuje się Dariusz Skop?
DS:
Ciężko trenowałem i przygotowywałem się do tej walki. Kibice powinni mnie obejrzeć, tak jak i pozostałe walki, bo promotor Mariusz Grabowski podjął się organizacji póki co najlepszej gali w tym roku.

Rozmawiał Ireneusz Fryszkowski
Czytaj również RingBlog.pl