MAŁE PIĘŚCI: ANATOMIA PIĘKNEJ PORAŻKI

Jakub Biłuński, Opracowanie własne

2017-02-26

Izu zrobił ogromny progres. Podwójny i potrójny lewy prosty, mordercze ciosy na korpus, błyskawiczne overhandy i wybuchowy styl - to był powiew świeżości w królewskiej dywizji. Ten chłopak jest ostry i precyzyjny, dysponuje przy tym dużą mocą i dynamiką uderzeń. Przez pierwsze dwie rundy wyglądał w ringu jak milion dolarów. Jak prawdziwy atleta, któremu boks na światowym poziomie przychodzi naturalnie. Walka skończyła się jednak piękną porażką i nie ma teraz sensu przesadne wychwalanie Ugonoha. Trzeba jak najszybciej wskazać elementy, które Polak musi poprawić, by wrócić do gry o poważne stawki. Anatomia porażki jest receptą na wejście do elity. 

Taktyka - znakomity trener Virgil Hunter już pod koniec pierwszej rundy stwierdził, że Izu wystartował za szybko. Trafiał Breazeale'a jak chciał i kiedy chciał, co sprawiło, że poczuł się w ringu za pewnie. Być może pojawiła się myśl, że wygrana przed czasem jest stosunkowo blisko. A przecież sam Anthony Joshua potrzebował siedmiu rund, by rozprawić się z twardym i walecznym Amerykaninem. Trudno uwierzyć, że taktyka zakładała znokautowanie tak odpornego rywala, który górował w dodatku nad Izu warunkami fizycznymi. Niestety Polak stwierdził po walce, że planem był właśnie nokaut. Pytanie tylko, kto taki plan wymyślił? Pięściarz czy trener? Przygotowanie taktyczne do tego pojedynku pozostawia uczucie niedosytu. Izu mówi, że w pewnym momencie był zbyt zmęczony, by realizować założenia. Zanim jednak pojawiło się zmęczenie, można było zauważyć brak dysycpliny, chęć natychmiastowej odpowiedzi na każdy udany atak Breazeale'a. Wydaje się, że chłodniejszy Ugonoh mógłby rozstrzygnąć walkę na punkty. A skoro mówimy o chłodzie, to warto wspomnieć o doświadczeniu w starciach z szeroką czołówką.

Doświadczenie - przeskok o kilka poziomów okazał się za duży, choć Izu otarł się o zwycięstwo. Nawet najlepsze sparingi nie zastąpią doświadczenia w walkach z naprawdę mocnymi zawodnikami, którzy idą na całość i chcą wygrać. Przez ponad sześć lat zawodowej kariery Polak nie zmierzył się z nikim z pierwszej setki wagi ciężkiej i to się po prostu zemściło. W ogniu walki wyrabia się umiejętność regulacji tempa, przetrwania trudnych momentów, utrzymywania w ryzach agresywnego temperamentu. Nadszedł czas na obniżenie nieco poprzeczki, powrót do tablicy i pojedynki z gatekeeperami.

Obrona - kolejny element, który trzeba poprawić i przetestować przeciwko drugoligowcom. Chwali się dobrą pracę nóg Izu, ale daleko jej do ideału. Wciąż za mało jest zmiany kątów ataku - pivotów w półdystansie i zejść z linii ciosu w dystansie. Brakuje również umiejętności amortyzacji ciosów oraz efektywnych rotacji. Tułów i głowa są zbyt statyczne. Mimo to największym błędem pozostaje podejmowanie wielkiego ryzyka w akcjach ofensywnych. Izu wdaje się w niepotrzebne wymiany i kompletnie się odsłania, stając chwilami w półdystansie na prostych nogach z opuszczonymi rękami. Odskok musi być szybszy i sprawniejszy, nie można sobie pozwolić na mocowanie się z silniejszymi fizycznie olbrzymami. Izu nie jest urodzonym ''ciężkim'', obrona powinna być dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. W walkach z czołówką Polak nie będzie wywierał ciągłej presji, wręcz przeciwnie. Należy dbać o bezpieczeństwo i rozsądnie gospodarować siłami.

Kondycja - najbardziej niepokojący aspekt wczorajszej walki. Istnieje możliwość, że Izu nie posiada wystarczającej wytrzymałości i odporności. Po dwóch rundach wykazywał pierwsze oznaki zmęczenia, a pierwszy nokdaun wyssał z niego niemal wszystkie siły. Zdołał wprawdzie kilka razy się zerwać i ruszyć do heroicznych szturmów, ale nogi przestały go słuchać. Zbyt szybki start i niepełny obóz przygotowawczy są jedynie częściowym usprawiedliwieniem. Obudowany nowymi mięśniami Izu to typ boksera, który prawdopodobnie zawsze będzie miał kłopoty z wysokim tempem na dłuższym dystansie. Sporą rolę odgrywa tu również wspomniana siła fizyczna, której bliżej do wagi cruiser. Nie bez powodu coraz częściej porównuje się Polaka do Herbiego Hide'a, fantastycznego ''ciężkiego'' z wieloma problemami.