Utalentowany Shakur Stevenson długo był łączony z grupą Floyda Mayweathera Jr, ale kontrakt podpisał ze stajnią Top Rank. 19-latek wyjaśnia, że słynny "Money" Floyd dużo mówił, a mało robił.
Mayweather obserwował Stevensona z trybun w Rio de Janeiro, gdzie młody Amerykanin zdobył latem ubiegłego roku srebrny medal olimpijski w kategorii koguciej. Najlepszy pięściarz ostatnich lat już wtedy ogłaszał wszem wobec, że oto wita Stevensona w stajni Mayweather Promotions.
- Szczerze mówiąc, sprawił tylko, że się podpaliłem, że uwierzyłem, że jestem na jego liście życzeń. A gdy przyszło co do czego, nie wysłał papierów, niczego. Nigdy więc tak naprawdę nie był żadną opcją. Tylko gadał. Byłem zawiedziony, bo go podziwiam i uważam za jednego z najlepszych bokserów w historii - powiedział Stevenson.
Według osoby z otoczenia Mayweathera 39-latek mógł się poczuć urażony, kiedy nawet po jego wizycie w Rio de Janeiro Stevenson mówił, że jest wolnym agentem i wysłucha innych promotorów. Wicemistrza olimpijskiego kusiła między innymi grupa Roc Nation Sports. Ten wybrał jednak w końcu stajnię Boba Aruma.
- Dołączyli do gry dość późno. Ale kiedy z nimi porozmawiałem, wysłuchałem, jakie mają wobec mnie plany i jak są zorganizowani, okazało się, że są o krok przed wszystkimi - oznajmił.
Mayweather tymczasem związał się z innym olimpijczykiem z Brazylii. Niedawno podpisał kontrakt z Richardsonem Hitchinsem.