ARTUR SZPILKA: CHCĘ PO PROSTU WRÓCIĆ, BYLE NIE Z LESZCZEM

Redakcja, Informacja własna/Puncher

2017-02-06

- Wypadłem co prawda z rankingu WBC, ale to żaden problem. Takie są reguły. Jedna walka i wracam do zestawienia - mówi palący się już do powrotu do gry Artur Szpilka (20-2, 15 KO).

Pięściarz z Wieliczki zawitał do Polski, gdzie musiał załatwić między innymi przedłużenie wizy. Ale za moment wraca do Houston, gdzie pod okiem Ronniego Shieldsa będzie kontynuował przygotowania.

- Tym razem byłem jeszcze lepiej przygotowany niż przed walką do Adamka. Szkoda trochę tej ciężkiej pracy, diety i formy, ale widocznie tak miało być. Dostałem wizę i w poniedziałek wylatuję znów za ocean. Promotorzy nie wiedzą jeszcze nic konkretnie na temat mojej kolejnej walki. Plany są na kwiecień i nie mogę się już doczekać. Nie patrzę już nawet na to, kim przyjdzie mi się mierzyć, po prostu zależy mi na tym, żeby w ogóle wrócić. Byleby tylko nie był to jakiś zupełny leszcz - mówi Artur.

- Wolałbym kontynuować jeszcze karierę za oceanem i walczyć częściej w Ameryce, bo tam jest jednak większa siła przebicia. Raz w roku mógłbym oczywiście boksować w Polsce przy okazji Polsat Boxing Night, lecz już z naprawdę poważnym przeciwnikiem i dużym napięciem emocjonalnym. Tak żeby ludzie mieli naprawdę frajdę z moich walk - kontynuował zeszłoroczny pretendent do mistrzostwa świata wagi ciężkiej.

- Numerem jeden światowej wagi ciężkiej bez wątpienia pozostaje Fury, nawet jeśli ostatnio jest nieaktywny. Następni są Kliczko z Ortizem, a dopiero potem Joshua z Wilderem - uważa Szpilka.