PAWEŁ RUMIŃSKI: KIBICE CZEKAJĄ NA NOKAUTY

Redakcja, Informacja prasowa

2017-01-31

- Nie chcę by już tytułować mnie "Królem Nokautu". Jeśli rozłożę przed czasem trzech kolejnych rywali, to wtedy pewnie będzie duże zainteresowanie moją osobą i kibice nadadzą mi właściwy przydomek ringowy - mówi Paweł Rumiński (2-0, 2 KO), który w kilkanaście sekund znokautował dwóch pierwszych przeciwników na ringu zawodowym.

Kolejną walkę stoczy 4 marca w Dzierżoniowie na organizowanej przez Mariusza Grabowskiego i Andrzeja Gmitruka gali "BudWeld Boxing Night: Noc Prawdy".

Na przełomie października i listopada pięściarz Legia Fight Club potrzebował kilku i kilkunastu sekund na znokautowanie Siergieja Krapszyli oraz Władimira Fecko. Rywale może nie najmocniejsi, ale Paweł pokazał jak skutecznie wykorzystać nawet najmniejszy błąd oponenta. Za miesiąc spotka się na Dolnym Śląsku z Tomaszem Gromadzkim (2-0-1, 1 KO).

- Nokauty, widowiskowość, emocje, na to właśnie czekają kibice. Najlepiej kiedy wygrywają Polacy, ale też zdarzają się porażki przed czasem, brutalne nokauty jak w przypadku Artura Szpilki rok temu czy Marcina Rekowskiego kilka dni temu. Rekowski był parę razy podłączony, tańczył na ringu, a w przypadku walki Szpilki z Wilderem zadecydował jeden czysty strzał - mówi zawodnik z Warszawy.

Po dwóch ekspresowych zwycięstwach część kibiców i mediów zaczęła nazywać Pawła "Królem Nokautu". Sam pięściarz ocenia, że zbyt wcześnie na taki przydomek.

- Ja po prostu zrobiłem swoje, wszedłem między linami i efektownie wygrałem. Na pewno odczuwam teraz większe zainteresowanie, ale rozgłos może być dopiero za jakiś czas, gdy pokonam przez nokaut trzech kolejnych rywali. Będzie to trudne, bowiem już za miesiąc walczę z Tomkiem Gromadzkim. Podczas Mistrzostw Polski w 2015 roku daliśmy bardzo dobrą walkę, w opinii ekspertów to był najlepszy pojedynek turnieju. Gromadzki wcześniej nokautował rywali, ale ze mną nie udało się i ja wygrałem na punkty.

Rumiński studiował na AWF w Warszawie, ale teraz całkowicie poświęcił się boksowi zawodowemu. Na gali Tymexu chce pokazać, że już wkrótce będzie jednym z najlepszych polskich "średnich".

- Tomek Gromadzki nie da rady zejść z wagą, więc walczymy w super średniej. Ale później będę boksował w kategorii średniej. Trenuję osiem razy w tygodniu, a jeśli chodzi o dawne obowiązki trenera personalnego, to najwyżej raz na jakiś czas. Podczas przygotowań do swoich walk interesuje mnie tylko praca, praca i jeszcze raz praca nad własną formą - dodał.

Bokser ze stolicy wzoruje się na dawnych gwiazdach światowego pięściarstwa, jak Joe Louis, Marvin Hagler czy Roberto Duran.

- To wspaniała trójka bokserów, bardzo ich cenię, ale chciałbym aby kiedyś w przyszłości Paweł Rumiński był połączeniem charyzmatycznego i pewnego siebie Alego z Gołowkinem, który ma niszczycielską siłą. Marzeniem jest walka z Kazachem za kilka lat - powiedział.