MOJE TRZY GROSZE: BĘDZIE SMRODEK?

Łukasz Furman, Opracowanie własne

2017-01-09

Raz na jakiś czas zbieram się na krótki komentarz spraw bieżących i tych przeszłych. Dziś znów podzielę się z Wami swoimi przemyśleniami. Zapraszam.

W środowisku aż huczy. Myślę, że w ciągu godzin wypłynie niezły smrodek, będący dla naszej dyscypliny kolejnym ciosem. Ale poczekajmy. Słyszałem to już z kilku źródeł parę dni temu. Nie wychylam się i czekam na oficjalne informacje. Póki co to tylko plotki i oby się nie sprawdziły...

Andrzej Wawrzyk (33-1, 19 KO) zaboksuje o tytuł mistrza świata. Niektórzy ogłosili ten pojedynek wstydem i hańbą dla boksu. Czy ja wiem? Owszem, też chciałbym, żeby mistrz wagi ciężkiej - tak jak na początku lat 90. boksował wyłącznie z groźnymi rywalami. Ale nawet ci najwięksi mają na rozkładzie tak kiepskich zawodników, że przy nich Wawrzyk to król P4P. Muhammad Ali bronił tytułu z takimi "asami" jak Jean-Pierre Coopman, Richard Dunn, Chuck Wepner czy Alfredo Evangelista. Ten sam Evangelista był również pretendentem dla Larry'ego Holmesa. A nawet w latach 90. Riddick Bowe w pierwszej obronie skrzyżował rękawice z Michaelem Dokesem, a w drugiej z Jesse Fergusonem. Ten pierwszy co prawda miał znane i swego czasu był klasowych pięściarzem, jednak wtedy był już cieniem samego siebie. Natomiast Ferguson był po wygranej nad Mercerem, ale wcześniej notował fatalną serię 5-9. Czy na tle tych zawodników Wawrzyk wygląda blado? Na pewno nie. Oczywiście każde inne rozwiązanie niż czasówka w wykonaniu Deontaya Wildera (37-0, 36 KO) będzie ogromną niespodzianką, mimo wszystko jednak Wawrzykowi bardzo daleko do najgorszego pretendenta. Odporność na ciosy to jego pięta achillesowa, co w połączeniu z brutalną siłą "Brązowego Bombardiera" wydaje się oznaczać tylko jedno. Na szczęście w boksie zdarzały się już nie takie niespodzianki. Przy mocnym ciosie Andrzeja, czego odbierać mu nie możemy, przy idealnym timingu i odrobinie szczęścia... Naturalnie nie postawiłbym na Wawrzyka pieniędzy, natomiast wstrzymałbym się z nadmierną krytyką tej walki. Bardziej zająłbym się krytyką samego Wildera, bo to już piąta obrona pasa WBC w jego wykonaniu, a w żadnej z nich nie spotkał się jeszcze nikim ze szczytu. Molina, Duhaupas, Arreola i Szpilka to zawodnicy czołówki, ale tej szeroko rozumianej czołówki.

Jakiś czas temu gazety żyły wybrykiem Dariusza Michalczewskiego. Cała prasa przebijała się w informacjach o "Tygrysie" i jego wpadce. Owszem, to było słabe, nie mam zamiaru stawać w jego obronie, bo pewnych rzeczy bronić wręcz nie wypada. Ale czytając te wszystkie nagłówki zastanawiałem się, czemu nie pisali o Michalczewskim, gdy ten pomagam setkom ludzi. Fundował stypendia, kupował sprzęt dla klubów, ściągał do pracy na zachód swoich kumpli i dawał im pracę, kiedy w Polsce było jeszcze bardzo ciężko. Zresztą Darek do dzisiaj bardzo pomaga i działa charytatywnie. Ale o tym można przeczytać jakimś małym drukiem na przedostatniej stronie. Albo w ogóle. Zło ciągle jak widać lepiej się sprzedaje niż dobro.

Wracając jeszcze do Wilder vs Wawrzyk. Nie jest tajemnicą, że mi(nam) z Andrzejem Wasilewskim często bywało nie po drodze. Ale trzeba oddać temu facetowi, że każdy jego zawodnik dostał swoją szansę. Dużą szansę. Część ją wykorzystała, inni nie. Ale Wasilewski zrobił swoją robotę perfekcyjnie.

Przerost formy nad treścią. Tak widzę boks zawodowy w Polsce. Ta dyscyplina cieszy się naprawdę sporym zainteresowaniem, choć wyniki są marne. Ale jak ma być inaczej, skoro boks olimpijski leży na deskach? Przypomnijcie mi, ile to już lat czekamy na medal olimpijski? Ćwierć wieku? No to jak możemy wymagać od tych chłopaków, by potem na ringach zawodowych podbijali świat? Oczywiście zdarzają się rodzynki, jak Włodarczyk, Głowacki, Masternak, Fonfara czy Jackiewicz, którzy w seniorskim boksie nic wielkiego nie osiągnęli, a potem walczyli o najwyższe trofea. Ale to wyjątki od reguły. Ja wciąż czekam i wierzę, że powrót ligi mógłby coś ruszyć w dłuższej perspektywie. Tak jak starty w WSB - pośrednio czy bezpośrednio, dały sukcesy Jabłońskiemu i Jakubowskiemu w ostatnich osiemnastu miesiącach.